Wczesną wiosną udałem się do Utah. Alan oprowadził mnie po placu budowy.Wszędzie uwijały się ekipy robotnicze, buldożery, wywrotki z piachem i dźwigi. Budynki, m.in. muzeum, garaże, hotele, pokoje dla VIPów, centrum medyczne oraz szkółka kartingowa, były już prawie gotowe. Kiedy staliśmy na wierzy kontrolnej w żółtych kamizelkach i kaskach, spytałem Alana jak zaczyna się tak wielkie przedsięwzięcie.

Tak naprawdę zacząłem od pit-stopów. Chciałem mieć pewność, że budynki będą do siebie pasować. Musiałem nawet przewidzieć mnóstwo szczegółów, np. jak przetransportować pieniądze z kas do opancerzonych ciężarówek oraz jak dostarczyć wszystkim budynkom wodę.

Wsiedliśmy do terenówki Alana, aby zrobić jedno okrążenie toru (23 zakręty, 7,242 km). Tor ten jest najdłuższy w Ameryce Północnej. Teren jest bardzo płaski, ale Alan postanowił go sztucznie pofalować. ,,Tor musi sprawiać wrażenie niebezpiecznego. Wówczas, gdy zrobisz dobre okrążenie, chcesz zrobić kolejne i kolejne i kolejne…”. Mijaliśmy właśnie sekwencję 4 szybkich zakrętów. ,,Chcę, żeby ta część toru była bardzo szybka i bardzo płynna. Kiedy ją projektowałem pracowałem od końca – ostatni zakręt rozrysowałem jako pierwszy. Zależało mi na dużej prędkości na wyjściu z ostatniego zakrętu”.

Następnie, naszym oczom ukazały się wolne zakręty okraszone spadkami i wzniesieniami. Niektóre z nich się zacieśniały, inne otwierały – w tym momencie poczułem, że gotuje się we mnie krew i chciałem wyrwać Alanowi kierownicę z rąk i spróbować samemu. Czasem wydaje mi się, że kierowca i tor współgrają za sobą. Pokonujesz pierwszy zakręt, a wzrok analizuje już kolejny szukając optymalnego toru jazdy. Cokolwiek by to nie było, Alan jest w tym bardzo dobry i udowodnił to na torze Miller.

Co ciekawe, Allan nie jest kierowcą wyścigowym. Przyszedł do sportu jako biznesmen (jest ekonomistą). Pomogło mu jednak małżeństwo z Desire Wilson, która jest doświadczonym kierowcą wyścigowym – startowała m.in. w wyścigach Indycar. Kiedy zbliżaliśmy się do końca okrążenia, Alan powiedział, że tor w swoim zamyśle nie jest nastawiony na zawodowców. Głównie będą się tutaj odbywały klubowe zloty, chociaż faktycznie w tym roku wystartuje seria wyścigów – ALMS, Grand-AM i AMA superbike.

Chciałem, żeby tor podobał się jak największej grupie ścigających się. Tor stworzony dla Michale Schumachera nie podobałby się nikomu oprócz niego

Tory Wilsona i Tilke’a czerpią z tego co Hugenholtz, Milliken i Stewart zrobili niemal 40 lat temu. Żałuję tylko, że wszystkie nowe tory wyglądają tak samo w telewizji. Każdy z nich jest bardzo szeroki, gładki jak szklanka i wzbija się nad nim kolorowa jak choinka wieża kontrolna. Obrazu dopełniają identyczne trybuny. Tak jak w grze komputerowej – wszystkie elementy są na swoim miejscu, ale torom brakuje indywidualności. Alan zdaje sobie z tego sprawę i nadaje każdemu ze swoich torów ,,twarz”. Przykładowo, w Malezji tor widziany z lotu ptaka wygląda jak kwiat lotosu. Pomysł ciekawy, ale jak dla mnie zbyt abstrakcyjny. Chciałbym, żeby wszystkie tory dawały się identyfikować równie łatwo co Monaco. Alan wylewa na mnie kubeł zimnej wody

Po pierwsze bezpieczeństwo. Tor bezpieczny to tor szeroki – projektant nie ma wówczas zbyt dużego pola do popisu.

Co dalej?


Tory wyścigowe zawsze były areną walki konstruktorów samochodów. Teraz, dojdzie do tego prawdopodobnie aspekt rozrywkowy. Ludzie będą się ścigać po rampach, wylatywać w powietrze, kręcić beczki i jeździć po suficie.

Z drugiej strony, bezpieczeństwo sprawia, że tory są coraz nudniejsze. Może więc wróci styl retro: prosty tor z jedną prostą i kilkoma zakrętami zbudowany przez farmera z buldożerem.

Czytaj dalej: 1 2 3 4 »»