W historii motoryzacji znane są przypadki aut, które miały ,,duszę” i czasami potrafiły pokazać pazur robiąc w najmniej spodziewanym momencie coś, czego kierowca się kompletnie nie spodziewał. Poniżej przedstawiam listę aut, które w jakiś sposób sprawiały kierowcom problemy i są lub były niegdyś uznawane za niebezpieczne samochody.
Lista nie jest w żaden sposób uporządkowana. Powstała z kompilacji informacji z wikipedii oraz wiadomości własnych. Jeżeli chcesz dodać do listy inne auto zrób to w komentarzach.
Audi TT
Ten piękny roadster gdy tylko został wprowadzony na rynek odniósł olbrzymi sukces, głównie z powodu swojego futurystycznego designu. Radość trwała jednak krótko – do czasu gdy kilku kierowców w Europie rozbiło swoje pojazdy na autostradach przy dużych prędkościach. Okazało się, że samochód cierpi na niebezpieczną przypadłość – przy dużych prędkościach zdjęcie nogi z gazu powodowało uślizg tylnych kół. Oczywiście w każdym samochodzie widoczny jest ten efekt, ale w Audi TT był on zdecydowanie za duży. W 2001 roku, czyli w rok po wprowadzeniu auta do sprzedaży, inżynierowie postanowili dokonać zmian konstrukcyjnych w celu wyeliminowania problemu. Zmieniono wówczas budowę zawieszenia, dodano niewielki spoiler na końcu auta oraz elektroniczną kontrolę trakcji. Od tamtej pory Audi TT prowadzi się jak złoto. Najnowszy model – Audi TT Clubsport Quattro – też nie powinien się raczej źle prowadzić.
Fiat 126p

Poczciwy maluszek. Osobom, które nigdy nie zasiadały za sterami tego bolidu uosabia on wszystko co najgorsze – mały, głośny, wolny, a do tego niebezpiecznie sie prowadzi. Jednakże wbrew obiegowym opiniom, maluch prowadził się całkiem nieźle. Krótki rozstaw osi, silnik umieszczony z tyłu pojazdy, mała masa i napęd na tylne koła powodowały, że prowadził się on jak gokart. Niestety po przekroczeniu granicy przyczepności mały rozstaw osi powodował, że wyprowadzenie auta z poślizgu graniczyło z cudem. Ponadto, maluch nawet gdy nie wpadał w poślizg lubił się kłaść na bok w czasie szybkiego pokonywania łuków.
Porsche 911

Aktualnie produkowana dziewięćset jedenastka jest jednym z lepiej prowadzących sie sportowych aut dostępnych na rynku. Nie zawsze jednak tak było! Pierwsze egzemplarze, podobnie jak Audi TT, lubiły opuszczać drogę tyłem do kierunku jazdy po raptownym odjęciu gazu w zakręcie. Ponadto, szybkie pokonywanie zakrętów powodowało uniesienie przedniego wewnętrznego koła, a co za tym idzie podsterowność. Aby temu zapobiec, inżynierowie wyposażyli przednie zawieszenie w rozpórkę. Niestety, gdy koło się unosiło, na niewiele się ona zdawała. Obecnie produkowane Porsche 911 wyposażane jest w dużo szersze tylne koła, oraz skomplikowane tylne zawieszenie i prowadzi się wyśmienicie.
Czytaj dalej: 1 2 »»
9 komentarzy do artykułu “mordercze auta”
Komentuj:
Musisz być zalogowany aby komentować
driver14 sie 2007 #
Jezdzilem Audi TT i prowadzila sie bardzo dobrze. chociaz na autostrade nie wyjezdzalem kto wie
admin18 wrz 2007 #
zmieniłem fotkę
Bzdura18 wrz 2007 #
Jaki w dupę Samurai? Dlaczego na fotce jest Vitara i od kiedy Samurai zniknął z rynku? Co wy kreujecie nową rzeczywistość czy jaka cholera? 20 lat tłukli te samochody i zastąpił je podobny konstrukcyjnie Jimny. I na pewno nie można nazwać Samuraia SUVem bo konstrukcja istniała na długo zanim pojawiło się to określenie. Jedyne co jest prawdą w tym akapicie, to że Samurai jest wywrotny, reszta to brednie.
r.27 wrz 2007 #
Dodałbym jeszcze, że wczesne 911 miały montowany balast z przodu. A jak ktoś chce zakosztować uroków prowadzenia się wczesnych 911, to niech spróbują jazdy Maluchem czy tylnopędną Skodą ;)
Driver: tylko pierwsze TT-ki miały tę przypadłość. Dokładnie chyba chodziło o nagłe przejście z podsterowności w nadsterowność. Zginęło parę osób, w tym również co najmniej jeden profesjonalista. Potem Audi, m. in. zmiękczyło tylne zawieszenie, by auto reagowało wcześniej i mniej gwałtownie.
Sensekhmet02 sty 2008 #
Od dwóch lat mam stycznośc z Renault 5 a konkretnie z Renault Super 5. Auto to, jak chyba wszystkie pokrewnie konstrukcyjnie auta francuskie (chodzi o tylne zawieszenie), „cierpi” na przypadłość polegającą na silnej nadsterowności w zakrętach, jeżeli zostanie odciążony tył (czyli w przypadku przejeżdżania zakrętu „bez gazu”). Lekarstwem jest wchodzenie w zakręt już na lekkim gazie… ale trzeba o tym wiedzieć, a auto potrafi zakończyć żywot pasażerów już za pierwszym razem, kiedy nagle wykręci „bączka”.
Ta charakterystyka prowadzenia pozwala, przy pomocy tzw. kierowania gazem (zmienianie rozkładu mas między przednią a tylną osią używając gazu ale też hamulców) wyczyniać naprawdę niesamowite rzeczy, świetnie sprawdza się to w sporcie. Dla zwykłych śmiertelników może być niebezpieczne.
Moje „osiągnięcia” to wykręcenie bączka w deszczu na drodze publicznej przy ok. 70km/h oraz dachowanie na amatorskim rajdzie… ale kupiłem drugie Super 5 i dalej rajduję ;)
admin25 sty 2008 #
To przejezdzanie zakretu „juz na gazie” jest niestety w zwyklym ruchu problematyczne i moze prowadzic do tragedii.
Pamietam jak zjezdzalem kiedys z wiaduktu tzw. „slimakiem” zaraz po tym jak spadl deszcz. Nie bylo jakos specjalnie szybko. Wjechalem w zakret na tyle wolno, zeby mi przod nie wyjechal i pozniej sukcesywnie dodawalem gazu. Zjazdy i wjazdy z wiaduktow maja to do siebie, ze nie widac dalej niz na kilka metrow przed samochodem, bo droga sie „wije” i sa barierki.
No i wypadam z tego zakretu gdzies tak 50-60 km/h i co widze… pieszych! W tym momencie sa dwa wyjscia z sytuacji:
1) trzymac dalej wcisniety gaz i rozjechac pieszych
2) zaczac hamowac, wpasc w poslizg i liczyc, ze sie wyhamuje.
Wybralem to drugie, postawilo mnie troche bokiem, esp i abs zatrzepotaly hamulcami i jakos sie udalo. Tylko dwie dziewczyny na przejsciu (o ktorym kompletnie zapomnialem, ze znajduje sie w tym miejscu) mialy wielkie oczy.
Nauczylem sie wtedy, ze mozna miec niewiadomo jakie umiejetnosci, ale jazda na granicy na drogach publicznych to czesto proszenie sie o klopoty. Zwłaszcza w przpadku samochodów, ktore nie lubia naglego zdejmowania nogi z gazu w zakrecie…
Golias02 lut 2008 #
Niedawno miałem wątpliwą przyjemność przewrócenia się maluchem na bok. Przy stosunkowo niewielkiej (aczkolwiek, jak się okazało zdecydowanie za dużej) prędkści – ok 50 km/h wjechałem w 90 stopniowy zakręt, na którym było trochę piasku, zarzuciłem tyłem, żeby mi przód nie wyjechał i takie ździwko mnie chapło, że aż trudno w to uwierzyć. Samochód najpierw wyjechał tyłem w prawą stronę, zrobiłem kontrę w prawo i wtedy prawe tylne koło złapało przyczepny asfalt, samochód odbił się w drugą stronę, zrobiłem kontrę w lewo, ale było już za poźno, maluch przewrócił się na lewy bok. Całe szczęście, że gdy się przewracał miałem ok 30 km/h. Skończyło się na złamanym lusterku i tylnym błotniku do wymiany. Wszystko było by dobrze, gdyby maluch wykręcił bączka , tylko niestety te konstrukcje mają to do siebie, że zamiast wpadać w poślizg, to się przewracają, poza tym są strasznie podsterowne. Nie polecam wywijać tym samochodem, co najwyżej można trochę pobawić się na śniegu, ale i tak trzeba mieć na uwadze podsterowność.
Józek23 lip 2008 #
Czytałem wypowiedź „Golias-a” i wydaje mi sie że maluch jest nie podsterowny tylko właśnie lekko nadsterowny, i to w nim było super.
Kiedyś jak miałem dobre opony z tyłu a wydarte już na przedzie to faktycznie na rądzie albo gdzieś na zakręcie ślizgał mi przód i to mnie zaniepokoiło, ale wstawiłem do przodu dobre oponki i auto jechało dokładnie tam gdzie chciałem :)) . Dodam jeszcze że jeśli chodzi o zabawe to najlepiej sie go prowadziło na zimówkach, przód i tył, przez cały rok oczywiście, bo po założeniu letnich do tyłu już nie było takiej przyjemności, bo ciężej było wyczuć te granice przyczepności.
Wchodząc delikatnie w ostrzejszy zakręt z prędkościami w okolicach 50 – 70 zawsze najpierw delikatnie zaczynał wyjeżdżać tył, ale wystarczyło lekko skręcić by przód przesunął sie na zewnątrz zakrętu o tyle co tył i można było sobie tak pokonywać zakręty w poślizgu. A jak sie w pore nie zareagowało to obrót :))
Mam pytanie do wszystkich :
Czy zna ktoś samochód który sie fajnie prowadzi
który ma silnik i napęd z tyłu
i który byłby tak delikatnie, tak tylko troszeczke nadsterowny,
no i oczywiście żeby był znacznie silniejszy od malucha :)
ale co ważne „CENA” żeby nie był za drogi
Adam10 paź 2008 #
Witam.
Parę słów odnośnie „Samuraia”.
Po pierwsze primo. Na fotografii widnieje nie Samurai tylko SJ410 a to spora różnica.
Po drugie primo kolejnym modelem z tej serii był SJ413 na tzw. wąskich mostach. Następnie w celu poprawy stabilności samochodu wprowadzono na rynek w 1987 roku SJ413 na tzw. szerokich mostach. Zwiększono rozstaw kół o 100 mm.
I po trzecie primo w 1989 roku wprowadzono na rynek Samuraia. Produkowanego bez większych zmian konstrukcyjnych do 2003 roku.
No
Samurai SUV-em ????? Dobre sobie
Sami to jeden z najlepszych samochodów terenowych
Pozdrawiam autora tekstu