Co to dachowanie i po co sie tym zajmować?
Mówimy, że pojazd dachował jeżeli w którymkolwiek momencie kolizji przewrócił się na bok lub na dach. Wiele dachowań kończy się całkowitym lub częściowym wyrzuceniem pasażerów z pojazdu, wydatnie zwiększając ryzyko zranienia i śmierci (więcej o urazach). Tylko 3 procent wszystkich kolizji kończy się dachowaniem. Jednak w przypadku śmiertelnych wypadków, odsetek aż 20 procent z nich to dachowania.
Dlaczego samochody dachują?
Do większości dachowań dochodzi gdy kierowca traci panowanie nad pojazdem i auto zaczyna się ślizgać w bok. Jeżeli na drodze poślizgu auta stanie jakiś obiekt, samochód traci stabilność i przewraca się. Obiektem tym może być krawężnik, barierka, pień drzewa, miękki lub nierówny grunt, etc. Do dachowania może również dojść na skutek wykonywania gwałtownych manewrów przy dużej prędkości w wysokich pojazdach. Wówczas siła tarcia pomiędzy kołami, a nawierzchnią jest na tyle duża, że auto przewraca się. Tego typu dachowania są charakterystyczne dla pojazdów typu SUV, pickup i aut terenowych z powodu znajdującego się wysoko środka ciężkości. Niekiedy do dachowania dochodzi w wyniku spadnięcia pojazdu z nasypu, badź najechania na barierkę, która przewraca lub wyrzuca auto w powietrze.
Dachowanie może również zostać zainicjowane przez inny pojazd po uderzeniu w bok. Jednakże około 75 % wszystkich śmiertelnych dachowań to wypadki z udziałem tylko jednego samochodu.
Czy auta typu SUV są bardziej narażone na dachowanie?
Tak, pojazdy typu SUV (dowiedz się wiecej w leksykonie) dachują częściej niż pickupy i samochody osobowe. 60 procent śmiertelnych wypadków aut SUV to dachowania. W przypadku pickupów jest to 46 procent, a aut osobowych zaledwie 24.
Statystyka ta wynika z różnic w budowie pojazdów. Pojazdy SUV są wyższe i mają wyższe zawieszenie przez co ich środek ciężkości umieszczony jest stosunkowo wysoko w odniesieniu do szerokości pojazdu. Im wyżej umieszczony środek ciężkości, tym łatwiej o wywrotkę. Kolejnym czynnikiem jest również fakt, iż auta SUV są często użytkowane na wiejskich nieutwardzonych drogach.
Co robi się dla rozwiązania problemu dachowań?
Producenci starają się budować auta inaczej. Tzw. Statyczny Czynnik Stabilności (SSF) informuje o zależności pomiędzy szerokością auta, a wysokością jego środka ciężkości. W latach 1998 – 2003 czynnik ten polepszył się o 6 procent. W latach 1978-1998 był stały.
Dodatkowo, nowe auta wyposażane są w Elektroniczną Kontrolę Stabilności (ESP), która zapobiega poślizgom, a więc zmniejsza również prawdopodobieństwo dachowania.
Czytaj dalej: 1 2 »»
17 komentarzy do artykułu “dachowanie faq”
Komentuj:
Musisz być zalogowany aby komentować
admin02 gru 2006 #
Oryginalny tekst dostępny na stronach http://www.iihs.org/
racer14 sie 2007 #
autor mógłby dodać, że często dachowanie ratuje życie. Dachując pojazd wytraca energię która w przypadku walnięcia np. w ścianę przeniosłaby się bezpośrednio na kierowcę i zabiła go na miejscu.
lama17 lis 2007 #
trzeba bylo przeczaytac wszystkie artykulu to bys wiedzial, ze juz jest o tym napisane
agata07 gru 2007 #
a ja przeżyłam dachowanie na autostradzie i niepolecam nikomu, mineły już 4 miesiące od mojego wypadku a ja dalej o tym myśłe…
monika21 gru 2007 #
ja dachowałam wczoraj, jak byłam w powietrzu myślałam że to film, lub zły sen tylko, nikomu nie życzę, pozdrawiam, uważajcie!
Ariel09 maj 2008 #
Ja tez przezylem dachowanie wylecialem z drogi do bardzo glebokiego rowu przy duzej predkosci ku nie dowierzaniu sluzb wrocilem na ta droge juz na dachu… Co prawda bylem wiecej w powietrzu jak mialem kontakty z ziemia, nie liczac pierwszego udezenia bardzo mocnego i ostatniego ktory wybil mnie wysoko w powietrze auto tylko dotykalo ziemi w taki sposob ze jedyne co bylo cale to tylne drzwi pasarzera :D ogolnie zycie zawdzieczam mojemu zboczeniu do wielkich aut z wielkimi silnikami i zawsze takimi bede jezdzil bo sa to najbezpieczniejsze auta. Mimo ze moje piekne autko bylo cale pomiazdzone wewnatrz i tak jeszcze mialem duzo swobody i po odpieciu sie z pasow spadlem na dach zdezorjentowany troche sytuacja mialem mozliwosc chodzenia po samochodzie (nie co dzien mozna chodzic po dachu swojego auta) Pozdrawiam i oczywscie nie zycze nikomu takiego zdarzenia a gdy sie juz wydazy to tyle szczescia ile ja sam mialem!
kuba07 cze 2008 #
dzis prawie dachowalem, jade ok 50-60 na godzine wchodze zakret okazuje sie ze tam jest mokro nie wiem co to bylo woda, olej. poslizg kierownice mi wyrwalo z rak, nie wiem czy dobrze zrobilem ale mocno hamowalem i w prawo krecilem mocno (lecialem na prawy bok) uratowalem sie pozniej sie z tego smialem ale jak juz wrocilem do domu usiadomilem sobie jak to moglo sie skonczyc caly sie trzeslem dobre kilka godzin.
nie polecam tego uwazajcie na drodze nie ma zartow z autem, to nie woz rajdowy gdzie siedzicie w klatce.
ANONIM12 sie 2008 #
PAsy bezpieczenstwa uratowaly mi zycie podczas dachowania ZAPINAJCIE JE
Pawel19 wrz 2008 #
ja dachowałem wczoraj
straszne przezycie ale nic mi nie stało,miałem zapiete pasy i nie jechałem szybko
ludzie nie jezdzijcie szybko i jak pojawi sie jakas drobna zwierzyna na drodze to nie hamujcie
nie warto
Majka06 paź 2008 #
dzisiaj przeżyłam dachowanie. to były ułamki sekund.Tuż przed zakrętem mąż zaczął hamować i stracił panowanie nad pojazdem. Godzinę wcześniej w tym samym miejscu zdarzył się wypadek. Pozdrawiam i dziękuję wszystkim, którzy pomogli nam przy tym zdarzeniu. Pan Bóg nas ocalił.
maria claudia01 lis 2008 #
wczoraj dachowałam.pasażer,którego wiozłam nie miał zapiętych pasów…
samochód przekoziołkował się 2-3 razy,nie pamiętam…siła była niesamowita.
to cud,że nam się nic nie stało,oprócz tego,że pasażer miał rozciętą głowę,pod okiem i rozbity nos…nigdy sobie nie wybaczę tego,co się stało…
kierowca14 lis 2008 #
wbrew pozorom dachowanie jest jedną z najbezpieczniejszych form wypadku o ile mamy dobrze zapiete pasy (po zapieciu warto je naciągnac reka, zeby "zalapaly") i o ile po drodze nie trafimy na przeszkodę, nawet auto seryje, bez wspomnianej przez kogos wczeasniej klatki spkojnie wytrzyma dachowanie nawet z duzej predkosci….
cosworth driver31 gru 2008 #
dachowanie to najbezpieczniejszy "dzwon".
Pracuję jako strażak i wielokrotnie usuwałem skutki wypadków drogowych – jeśłi pasy są odpowiednio zapięte – ryzuko poważnych urazów jest DUŻO mniejsze. Ale widziałem co potrafi zrobić w samochodzie niezamocowana gaśnica, apteczka, czy siedzący z tyłu pies (że nie wspomnę o ponad 100kg facecie).
Nie chce powtarzać powyższych wypowiedzi, ale wszyscy, którzy dachowali powinni dziękować, że nie było to gwałtowne oddanie energii (np. betonowemu filarowi mostu).
No i oczywiście konstrukcja samochodu – jak coś się raz powyginało, zostało nacignięte, to przy ponownym uderzeniu nie odbierze dużo energii.
życzę rozwagi i szczęścia
pozdrawiam
Anita19 sty 2009 #
Dachowałam dzisiaj przed godziną 8 rano. Jechałam do pracy, kilkanaście km od wylotówki ze Szczecina ktoś zajechał mi drogę. Nie jechałam szybko, ponieważ na drodze była szklanka, ale – nie oszukujmy się – nie jechałam też najwolniej. Aby uniknąć kolizji z tym kimś, który bez kierunkowskazu wjechał mi prosto pod maskę i bezpiecznie pojechał dalej, ja gwałtownie przyhamowałam – co było moim błędem. Próbowałam jeszcze wyprowadzić samochód tak, aby ,,zaparkować" na barierce, jednak przeliczyłam swoje umiejętności i już nie miałam żadnego wpływu na tor ruchu samochodu. Zrobiłam półtora obrotu, by zatrzymać się na dachu.
Jako że jestem osobą trzeźwo myślącą i nie ulegającą panice, pierwsze co zrobiłam, jeszcze nim dotarło do mnie co się stało, to wyjęłam kluczyki ze stacyjki. Następnie przez rozbite okno w drzwiach od strony pasażera, wyczołgałam się z samochodu. Chciałam odłączyć klemy od akumulatora, jednak nie byłam w stanie otworzyć maski. Wróciłam tylko do samochodu, żeby wyłączyć światła i …. znaleźć papierosy. Później rozpoczęłam poszukiwania swojego telefonu, który leżał 10 metrów od samochodu.
Chciałabym dodać, iż siła jaka działała w momencie dachowania sprawiła, że wyrwało mi siedzenie tylnej kanapy, naderwało jej oparcie, otworzyło klapę schowka i wyrwało radio wraz z kablami. Nie chcę nawet myśleć, co by się stało, gdybym dzisiejszego ranka wiozła ze sobą swoją prawie 17-miesięczną córeczkę. Samochód zmiażdżony był najbardziej dokładnie po tej stronie, po której zawsze montuję fotelik.
Panowie i Panie – samochód rzecz nabyta, szkoda jednak tych kilku tysięcy, ponieważ osoba, która wcześniej zajechała mi drogę, spokojnie pojechała dalej. Nie ma winnych, nie ma odszkodowania.
Mnie nie stało się NIC, nie mam żadnego draśnięcia, nawet siniaka. Rentgen i USG także nie wykazały żadnych zmian. Nie uległam panice i miałam zapięte pasy – sądzę, że m.in to uratowało mi zdrowie. Nie chcę gdybać, czy także życie, jednak mogę tutaj mówić o przeznaczeniu – odkąd zostałam kierowcą, gaśnicę i inne pierdoły woziłam na tylnej kanapie. Dziś przed wyjazdem jakoś tak odruchowo zgarnęłam wszystko i wrzuciłam do bagażnika. Zaś dwie noce temu śniło mi się, że ktoś wjechał i skasował mi cały tył auta….
Nie będę apelować o rozwagę, ponieważ takie apele nie trafiają do większości – mam jedynie taką małą prośbę: dla siebie samych sprzątajcie wnętrze samochodu, wszystkie ,,najpotrzebniejsze" rzeczy typu wzmacniacz czy gaśnica, schowajcie do bagażnika. Dla innych kierowców zaś możecie zrobić przysługę – nie zajeżdżajcie nikomu drogi, nie wbijajcie się w lukę, którą kierowca zostawia sobie, by zachować odpowiednią odległość od innego pojazdu. A przynajmniej nie róbcie tego w taką pogodę!!!
Pozdrawiam pana, tudzież panią, który/a dzisiaj zajechał/a mi drogę.
młody kierowca24 mar 2009 #
dachowałem samochodem marki fiat seciento. wszyscy wiedza ze to jest mały samochód. jechałem z kolega samochodem i wyskoczył kot na drogę wiec jako młody kierowca zahamowałem. ułamek sekundy temu uświadomiłem sobie ze nie powinno się hamować podczas poślizgu. puściłem hamulec i zacząłem „kontrować” kierownica i udało się prawie ale i tak wpadliśmy w rów i przewróciliśmy się na dach. nie uderzyłem już z siła taka ogromna ponieważ wytrąciłem prędkość. obaj mieliśmy zapięte pasy i to nas uratowało. samochód miał naruszona stateczność i został skasowany. przestrzegam wszystkich aby nie przeceniali swoich umiejętności. nie każdy będzie miał tyle szczęścia co ja. nie zna nikt dnia i godziny…
DANKO26 maj 2009 #
W sobotę przeżyłam dachowanie wpadłam poślizg na szrucie jakim nasi drogowcy łatają dziury żeby było taniej z ciągło mnie na lewy pas żeby nie uderzyć w 4 samochody na parkingu odbiłam w prawo stanęłam na 2 kolach a ze było to opel agila (wysoki samochód) obróciło mnie raz o 180 stopni i wylądowałam w chaszczach nic sie nikomu nie stało ale uraz pozostaje, miałam tylko OC wiec żadnego odszkodowania nie ma. Powiem tylko że oznaczenia o śliskiej nawierzchni nie było alkomat 0,00 a policjant powiedział ze mam sie cieszyć że żyje. Fakt warto zapinać pasy bo nie zna się dnia ani godziny szkoda samochodu bo długo sie na niego zbierało ale cóż życie
DANKO26 maj 2009 #
W sobotę 26.05.09 przeżyłam dachowanie wpadłam poślizg na szrucie jakim nasi drogowcy łatają dziury żeby było taniej z ciągło mnie na lewy pas żeby nie uderzyć w 4 samochody na parkingu odbiłam w prawo stanęłam na 2 kolach a ze było to opel agila (wysoki samochód) obróciło mnie raz o 180 stopni i wylądowałam w chaszczach nic sie nikomu nie stało ale uraz pozostaje, miałam tylko OC wiec żadnego odszkodowania nie ma. Powiem tylko że oznaczenia o śliskiej nawierzchni nie było alkomat 0,00 a policjant powiedział ze mam sie cieszyć że żyje. Fakt warto zapinać pasy bo nie zna się dnia ani godziny szkoda samochodu bo długo sie na niego zbierało ale cóż życie