Jakie są zalety świateł dziennych?
Światłą dzienne (z angielskiego DRL – Daytime Running Lights) są tanią metodą zmniejszającą ilość wypadków. DRL są szczególnie skuteczne w zapobieganiu zderzeń czołowych oraz offsetowych (czołowe od strony kierowcy lub pasażera) poprzez zwiększenie widoczności pojazdu.
W jakich państwach stosowanie świateł do jazdy dziennej jest obowiązkowe?
Ustawodawstwo Kanady, Danii, Finlandii, Węgrzech, Islandii, Norwegii, Szwecji oraz Polski nakłada na kierowców jazdę z włączonymi światłami przez całą dobę. Istnieją dwa typy regulacji. Przykładowo Kanada wymaga obowiązkowego montowania świateł dziennych w samochodach. Inne państwa wymagają od kierowców włączania zwykłych świateł, jeżeli ich samochody nie są wyposażone w światła do jazdy dziennej. Finlandia w 1972 zobligowała kierowców do używania świateł do jazdy dziennej zimą w terenie niezabudowanym. Dziesięć lat później rozszerzyła obowiązek na cały rok. Szwecja wprowadziła ten przepis w 1977, Norwegia 1986, Islandia w 1988, a Dania w 1990. Węgry zobowiązały swoich kierowców do używania świateł dziennych w terenie niezabudowanym w 1993. Wszystkie samochody wyprodukowane po 1989 roku, muszą być w Kanadzie wyposażone w DRL. Polska dołączyła do tej grupy państw w 2007 roku. W żadnym ze stanów USA nie ma obowiązku jazdy na światłach w dzień.
Jak skuteczne są światła w dzień?
Niemal wszystkie badania dowodzą, że używanie świateł w dzień zmniejsza ilość kolizji z udziałem wielu pojazdów. Badania zostały przeprowadzone w Skandynawii, Kanadzie i Stanach Zjednoczonych. W Norwegii badania przeprowadzone w latach 1980-1990 dowodzą 10-o procentowego spadku ilości dziennych kolizji, w których brało udział kilka pojazdów. W Danii spadek ten wyniósł 7 procent w ciągu pierwszych piętnastu miesięcy obowiązywania tego prawa. Dodatkowo, ilość wypadków podczas skrętu w lewo zmalała o 37%. Drugie duńskie badanie (trwające 31 miesięcy) wykazało odpowiednio 6 i 34 procentowe zmniejszenie typów kolizji, o których mowa powyżej.. W Kanadzie, auta wyposażone w automatyczne światła dzienne spowodowały 11 procent mniej kolizji niż auta niewyposażone w to rozwiązanie.
Czy światła dzienne zmniejszają żywotność żarówek i zwiększają zużycie paliwa?
Światła specjalnie skonstruowane do jazdy dziennej znacząco nie zmniejszają żywotności żarówek. Amerykańska organizacja NHTSA wyliczyła, że wzrost zużycia paliwa wyniesie wyniesie zaledwie ułamek litra na sto kilometrów. Zużycie paliwa uzależnione jest jednak od rodzaju świateł używanej do jazdy dziennej. Kanadyjskie Ministerstwo Transportu obliczyło, że roczny koszt żarówek i paliwa w przypadku używania świateł dziennych wyniesie 3 do 15 dolarów dla systemów specjalnie zaprojektowanych do tego celu, oraz ponad 40 dolarów w przypadku używania do tego celu zwykłych świateł drogowych.
Czy te światła mnie nie oślepią?
W większości państw, w których obowiązuje DRL, oślepianie nie jest problemem. Jedynie w USA niektórzy kierowcy narzekali na światła dzienne. W odpowiedzi na to, amerykańska organizacja NHTSA zaproponowała zmniejszenie maksymalnej dopuszczalnej intensywności świateł dziennych z 7000 do 1500 kandeli.
Czy motocykliści mają obowiązek używania świateł dziennych?
Tak. Większość motocykli wyposażona jest w automatyczny włącznik świateł.
Wszystkim zainteresowanym budową świateł i reflektorów samochodowych polecam stronę „Mototechnika”. Znajdziecie tam informacje na temat budowy konwencjonalnych lamp żarowych, żarówek halogenowych, żarówek wyładowczych (w tym również lamp ksenonowych) oraz przystępne wyjaśnienie budowy reflektorów. Zapraszam!
54 komentarzy do artykułu “światła dzienne faq”
Komentuj:
Musisz być zalogowany aby komentować
admin02 gru 2006 #
Oryginalny tekst dostępny na stronie http://www.iihs.org/
Korek08 paź 2007 #
Na swiatlach jezdze od zawsze… najsmieszniejsze jest to, ze od kiedy wprowadzono nakaz jazdy na swiatlach bardziej zwracam uwage na samochody, ktore jada bez swiatel.
Teraz zastanawiam sie czy dla poprawy mojego bezpieczenstwa przekornie nie jezdzic w dzien bez swiatel. Bylbym wtedy wyjotkowy lepiej zauwazalny.
Sebastian06 gru 2007 #
Moja opinia jest taka: jeżeli kierowca w dzień nie widzi nadjeżdżającego z naprzeciwka samochodu bez włączonych świateł to powinien natychmiast zaniechać prowadzenia pojazdów mechanicznych, przebadać się dokładnie i rozpocząć leczenie.
Opinie mówiące o znikomym wpływie włączonych świateł na zużycie paliwa są nieporozumieniem. W dużych samochodach ( klasa średnia ) z silnikami około 2 L silnik nie będzie się męczył z bardziej obciążającym go alternatorem ect. natomiast samochodzik ważący 800 czy 900 kg z silnikiem 1.0 na pewno to odczuje.
Kolejna sprawa, jazda z włączonymi światłami powoduje dodatkową emisje spalin do środowiska ( ktoś znowu powie ze w znikomej ilości ale w skali setek tyś. samochodów ma to znaczenie ) – w powyższym świetle zaczynam nabierać przekonania że taki przepis zafundowali nam producenci żarówek, akumulatorów i dostawcy paliwa.
Pozdrawiam i przypominam że jest to tylko moja opinia.
klmnz28 gru 2007 #
Oj panie Sebastianie…. Jak tata zacznie częściej pożyczać Ci auto to i szybciej zrozumiesz po co są te światełka. Proste!
Zapytaj motocyklistów po jaką cholerę włączają te światła. Regulacje prawne mają w większości gdzieś, bo i tak ich nikt nie złapie. Mimo to włączają….
Być może chcą żyć?!
A Ty nie chcesz??
Może i masz super doskonały wzrok i umiejętności kierowcy na skalę światową ale to jak widoczny jesteś na drodze muszą zobaczyć: emeryci, renciści oraz inni użytkownicy dróg.
Daj mi szansę zobaczyć Twój pojazd.
Pozdrawiam ciepło:)
Arek28 lut 2008 #
Tylko że przyzwyczajenie do świateł powoduje, że ten kierowca przestanie zauważać rowerzystów, pieszych, wszystko co nie ma świateł. Czy nakazać chodzić pieszym z latarkami w dzień?
A że samochód ze światłami widać lepiej i wypadków mniej… A czy byłoby widać lepiej, gdyby każdy miał na dachu koguta, takiego jak policja ale np. zielonego? Czy byłoby mniej wypadków? Oczywiście tak. Wprowadźmy obowiązkowe koguty.
Mirek24 mar 2008 #
Jeżdżenie ze światłami, czy bez świateł nie ma większego znaczenia jeżeli kierujący nie będzie używał rozumu.
Zastanawiałem się nad instalacją dodatkowych świateł jazdy dziennej.
Jednak zrezygnowałem z kilku przyczyn:
- Polskie prawo wymaga aby z światłami jazdy dziennej nie wiem po co muszą świecić światła pozycyjne tylne, i to komplikuje podłączenie do instalacji elektrycznej.
- Gdybym wyjechał samochodem wyposażonym w takie cudo to pewnie otrzymywał różne „sygnały” żeby włączyć światła.
- Pewnie znalazło by się paru wszechwiedzących stójkowych którzy pod presją mandatu i zabrania dowodu rejestracyjnego wymusili włączenie świateł mijania a argumenty że mam włączona światła do jazdy dziennej na pewno by nie dotarły do ich betonowych głów.
Damian_Lbn25 mar 2008 #
Mirku. Po części mam podobne zdanie na ten temat. Myśle jednak, że jazda z włączonymi światłami ma wpływ na bezpieczeństwo. Jeśli chodzi o światła dzinne to powinny być tolerowane jednak nie są. Polskie prawo mówi jasno, że jesteśmy zobowiązani jeździć na światłach mijania i tego musimy się trzymać. Powinien być paragraf mówiący, że jeśli pojazd jest wyposażony w światła dzienne, może z nich kozystać w dzień, ale tak nie jest.
Inkasent27 mar 2008 #
Ja dzisiaj miałem przygodę z panem policjantem, który zatryzmał mnie i poinformował, że jadę na halogenach
Ja na to, że na DRL.
On: Że ja utrudniam jazdę innym użytkownikom ruchu,
Ja: Konsultowałem podłączenie z kompetentnymi ludźmi.
On: A kto mi takich bajek naopowiadał.
Ja: Ze pewna osoba reprezentująca komendanta wojewódzkiego drogówki.
On : Proszę jechać
Pomijam kwestie prawne z prawa o ruchu drogowym dopuszczające używanie świateł od świtu do zmierzchu w warunkach dostatecznej przejrzystości powietrza… Świeciło wtedy piękne słońce…
Krzysztof24 cze 2008 #
@Damian_Lbn
KRD mowi:
„Art. 51. 1. Kierujący pojazdem jest obowiązany używać świateł mijania podczas jazdy w warunkach normalnej przejrzystości powietrza.
2. W czasie od świtu do zmierzchu w warunkach normalnej przejrzystości powietrza, zamiast świateł mijania, kierujący pojazdem może używać świateł do jazdy dziennej.”
Jestem absolutnym zwolennikiem jazdy „na swiatlach” w dzien. Roznica w zuzyciu paliwa jest rzeczywiscie znikoma (wieksze straty sa wywolane np nieekonomicznym stylem jazdy kierowcow), a roznica w poziomie bezpieczenstwa znaczna. Czy warto wiec ryzykowac zdrowia, dla tej 1/10 lub nawet 1/100 litra na 100?
Argument przytoczony przez Pana Arka o zauwazaniu na drodze jedynie pojazdow i przeszkod oswietlonych (ze wzgledu na przyzwyczajenie) jest bzdurny poniewaz jazda wymaga 100% koncentracji a oswietlone pojazdy pozwalaja zauwazyc sie duzo wczesniej, co nie znaczy ze jesli nie sa oswietlone to ich nie ma. Ten przepis ma pomagac a nie utrudniac.
Pozdrawiam.
Łukasz18 sie 2008 #
Juz lata temu, gdy jeszcze mialem malucha bez alternatora a z pradnica, to w dzien w zimie uzywalem swiatel do jazdy dziennej zrobionych z dwoch swiatel wstecznych wyzszej wersji tego wehikulu. Korzystalem z tego z koniecznosci – zimy byly bardzo zimne (nie jak ostatnio) i wykorzystujac normalne swiatla predzej bym samochod dopchal do domu, niz nim dojechal.
Dzisiaj takich problemow nie ma, samochody maja zdecydowanie bardziej wydajne alternatory, akumulatory sa coraz doskonalsze. Podobnie jak opinie kierowcow o swoich umiejetnosciach. Swietnie to ujal klmnz – po drogach nie poruszaja sie sami zdrowi nastolatkowie w golfach tatusiow – jezdzi sporo ludzi rozwaznych, nierzadko dziadkowie do kosciola czy „dobre ciocie”. I to zwlaszcza w ich kierunku jest uklon – nauczmy sie tolerancji na drodze. Nie zawsze licze sie tylko ja i moj pospiech, wzglednie tylko ja i moje niesamowite umiejetnosci.
Pokazujac sie w oswietlonym samochodzie daje znac o sobie – zwiekszam przede wszystkim wlasne bezpieczenstwo. A kosztem ulamkow litra paliwa? Widzac czerwone zdejmij noge z gazu – czasu i tak nie stracisz, a „spalone” przez zarowki paliwo przy dwoch takich manewrach zwroci sie z nawiazka…
Pozdrawiam
Lukasz – przedstawiciel lobby paliwowego ;P
Arek18 sie 2008 #
Takie tam pitolenie, można obracać sprawę latami i nikt się do drugiej strony nie przekona. Mi tam na tym litrze paliwa aż tak nie zależy (chociaż te ułamki wyszły wam ciekawe – aż dziw, że nie okazało się, że po zapaleniu świateł samochód pali mniej niż przed). Jednak jeżdżąc w zacofanych krajach Europy Zachodniej, w których tego przepisu nie znają, muszę mocno mieć się na baczności. Samochodów jadących daleko z przeciwka, z górki (gdy są całe na tle asfaltu) po prostu nie widać, jeśli się tam wyraźnie nie spojrzy. Psychologię trudno oszukać. I nawet 100% koncentracji (Krzysztof) nie pomaga, bo kierowca i tak zauważa tylko rzeczy istotne – na wszystkie ma stanowczo za mało czasu.
Michał20 sie 2008 #
Ludzie, jak auto na światłach jest lepiej widoczne wśród innych aut na światłach? Przecież niczym się nie wyróżnia!
Czy wiecie, że przez te wasze zapalone światła ginie więcej motocyklistów, którzy zlewają się z waszymi samochodowymi światłami? Albo czy wiecie, że piesi i rowerzyści są mniej widoczni w tej dyskotece na drodze? Może jak kogoś potrącicie, to się przekonacie.
Artykuł podaje, że w 9 krajach jest obowiązek jazdy na światłach 24h. Świetnie. A krajów na świecie jest ponad 200, więc co to za głupi argument? Na dodatek te kraje to kraje w większości północne, gdzie przez pół roku jest depresyjna szarówka.
Czy nie zastanawia Was z kolei, czemu kraje takie jak Niemcy (najbardziej zmotoryzowane państwo Europy), czy Japonia, USA, Francja, UK, itp. nie wprowadziły tego obowiązku? Nie, bo Szwecja i Islandia wprowadziła i to wystarczy.
Stójcie sobie dalej z włączonymi światłami w miejskich korkach i oświetlajcie tyły innych samochodów. Ja tam jeżdżę bez świateł, tym bardziej latem. Jestem chyba bardzo widoczny, bo często inni kierowcy zwracają mi uwagę, abym włączył reflektory. Co za paradoks!
Wino21 sie 2008 #
Ja tam od początku używałem świateł 24h i nadal będę używać. Jak kogoś nie stać na te żarówki i dodatkowy litr paliwa to niech po prostu nie jeździ – będzie wtedy mniejszy tłok na drogach i dużo bezpieczniej. Na trasie w dzień, na zacienionej od drzew drodze, ciemne samochody są dużo mniej widoczne kiedy nie mają świateł – i to nie jest kwestia czy ktoś ma sokoli wzrok czy nie – to są właśnie fakty. A motocykliści przeważnie dlatego giną, że: A – swoimi „pilarkami” rozwijają zawrotne prędkości, a potem w krytycznej sytuacji jest już za późno na cokolwiek; B – kierowcy nie patrzą w lusterka, a potem się dziwią, że coś jechało. No i oczywiście największa bzdura – że światła w dzień oślepiają – tylko, że nawet jak ktoś jedzie na długich w dzień to mnie jakoś nie oślepia. A swoją drogą to należy cały czas być skupionym na tym co dzieje się wokół samochodu w czasie jazdy.
Arek22 sie 2008 #
Tylko po co kolejny raz pisać, że oświetlony samochód lepiej widać, skoro zarówno zwolennicy jak i przeciwnicy przepisu świetnie o tym wiedzą, nikt nie zaprzecza, a rzecz w ogóle nie o to się rozchodzi?
Kamil26 sie 2008 #
Witam. Ciężko sie jest wypowiadać w tym kraju na ten temat, bo skoro wprowadzili ten nakaz, tzn. że albo nie jeżdżą samochodami sami, tylko wożą ich kierowcy, albo wiedzą doskonale jakim podatkiem jest objęte paliwo i ile państwo może na tym zarobić w ciągu roku. Tydzień temu wróciłem z Niemiec. Tam światła w dzień trzeba wlączać tylko w przypadku wyjątkowo złej widoczności. Każdego dnia jeździłem gdzieś autem i nie miałem najmniejszego problemu z „zauważeniem” nieoświetlonych pojazdów. Ponadto chciałbym nadmienić, że nie czułem takiego zmęczenia oczu jak po jeździe autem w Polsce, bo nie trzeba chyba tłumaczyć, że wiązka światła działa męcząco na oczy. Po coś ktoś wymyślił okulary przeciwsłoneczne…. Samochodów w Niemczech jest dużo, dużo więcej niż w Polsce, a wypadków i kolizji mniej i nie ma obowiązku jazdy na światłach. Tylko, że jak jest 50km/h to sie jedzie 50km/h, a jak jest 30km/h, to sie jedzie 30 km/h i kierowcy umią sie do tego stosować.. Ja dosyć często jestem autem w Niemczech i ten nakaz świecenia w Polsce, gdzie są takie same warunki klimatyczne i pogodowe jest absurdem i jedną wielką pomyłką. Zamiast właczyć światła kierowcy powinni właczyć rozum i wyobraźnie i z pewnością było by dużo mniej wypadków. Bez urazy, ale jeśli ktoś twierdz, że „nie widzi auta z naprzeciwka, które ma wyłączone refletkory” to powinien oddac prawo jazdy. Taka osoba sie nie nadaje do prowadzenia pojazdów.
Pozdrawiam
Arek27 sie 2008 #
Kamil: popieram w całej rozciągłości. Ale przecież nas, Polaków, stać na to paliwo (jak to, mnie nie stać?!). Nie to, co tych biednych Niemców.
Kamil27 sie 2008 #
Mi nie chodzi nawet o to paliwo, chociaż mnie to i tak nie dotyczy, bo światła właczam tylko wtedy, kiedy uznam, że widoczność jest mała (pochmurny dzień, deszcz, mgła i w długich tunelach) i nie interesuje mnie to, że jest nakaz świecenia cały czas. Stosuje sie za to do wszystkich innych przepisów, szczególnie do ograniczeń prędkości. Mi nie jest szkoda paliwa na to świecenie, mnie to po prostu denerwuje. W biały słoneczny dzień na światłach to jest czysty bezsens. Niektórzy myślą, że światła rozwiązują wszystkie problemy… Niestety. Zapewniam, że w przypadku uderzenia np. w drzewo przy prędkości 120km/h właczone światła nic nie pomogą. Na przykładzie jazdy w Niemczech moge sie wypowiedzieć, że jazda na światłach wcale nie pomaga, a wręcz przeciwnie: obiekty nieoświetlone są przez to później zauważalne, po całym dniu jazdy oczy są strasznie zmęczone i mam jeszcze wrażenie, że kierowcy mniej uważają, bo przecież „auto na światłach można zobaczyć dużo wcześniej” i zwracają uwage tylko na to co świeci. A to źle. Bo jak zlikwidują ten nakaz to będzie nieciekawie.
To jest oczywiście tylko moja opinia.
pozdrawiam
Wino27 sie 2008 #
No to jest dobre – jeszcze nie słyszałem, żeby kogoś bolały oczy dlatego, że inni jeżdżą w dzień na światłach (jakby jeździli na długich to jeszcze rozumiem). I z pewnością koszty poniesione z powodu włączonych świateł są zdecydowanie znikome porównując je z kosztami serwisowania, napraw i innych rzeczy. To tak jakby ktoś kupował sobie BMW M6 i patrzył ile mu pali bo go… nie stać na paliwo.
Arek27 sie 2008 #
Kamil: dla mnie największym problemem jest właśnie to, że „kierowca widzi tylko to co świeci” (mówiąc w skrócie). Jednak problem nie jest w tym, że ten nakaz zlikwidują. Problem jest teraz – rower, pieszy i kierowca samochodu który staje się niewidzialny, bo zapomniał włączyć światła. Pisałem o tym wcześniej.
Wino: wiesz, to jest tak, że jak już będzie cię stać na to paliwo i na wiele więcej – może nawet to BMW, to będziesz mniej rozrzutny – czego ci życzę.
Nawiasem mówiąc, policzmy to paliwo. Mnie ten litr aż tak nie przeszkadza, ale dobrze mieć pojęcie o czym się mówi. Dodatkowy litr paliwa na setkę, to 1000 litrów na 100000 km, czyli dzisiaj 4500 zł. 100000 km to dla często jeżdżących trzy lata (ale nie handlarzy, ci jeżdżą chyba więcej). Mało? Pozostaje tylko zastanowić się, czy światła rzeczywiście biorą litr.
Maciej28 sie 2008 #
Witam.
Widzę, że wiele osób stwierdza: „…jeśli nie widzisz auta bez świateł to oddaj prawo jazdy, idź do lekarza itp.” Dziwię się takiemu stanowisku. Nie wiem, może te osoby nigdy nie poruszały się po drogach poza miastem, w godzinach rannych lub popołudniowych przy oślepiającym słońcu. Wyobraźcie sobie sytuację, że jedziecie właśnie w takich warunkach. Do tego macie zabrudzoną przednią szybę bo wychodzicie z założenia, że dobre, markowe wycieraczki i płyn to zbędne nabijanie kasy producentom:) Przepraszam za cynizm:) Jedziecie po krętej drodze, słońce wali wam prosto w gały a przed wami zaczyna się gęsty las. W takim momencie nie widzicie nic i powinniście oddać prawo jazdy:) Przepraszam raz drugi:) Wyobraźcie sobie, że z przeciwka będzie jechał przedstawiciel waszych poglądów o bezsensowności przepisu więc oczywiście świateł nie ujrzycie. Do tego będzie sobie ścinał zakręt. W takim momencie jesteście zdani tylko na jego umiejętności i wiarę w to, że was wyminie.
Ja również nie jestem bezkrytyczny co do tego przepisu. Wprowadzenie konieczności jazdy z włączonymi światłami przez cały rok w samym mieście budzi we mnie mieszane uczucia. Jednak wystarczy przypomnieć sobie kiedy tego obowiązku nie było, jak wielu kierowców nie włączało świateł nawet po zmroku. Wyglądało to tak jakby na siłę chcieli udowodnić, że światła w samochodzie są zbędnym wynalazkiem.
Kolego Kamil. Podawać przykład Niemiec nie jest najlepszym pomysłem. Oczywiście jest to wzór do naśladowania, jednak musimy zacząć od naszej kultury jazdy. Dopóki chociaż w połowie tego nie osiągniemy, dopóty nie mamy co myśleć o pozostawianiu interpretacji przepisów przez użytkownika drogi. Załączanie świateł w warunkach pogorszonej widoczności najlepiej było właśnie widać, kiedy nie było obowiązku jazdy z nimi przez cały rok.
Druga sprawa. Zastosowanie świateł dziennych łącznie z pozycyjnymi tylnymi, moim zdaniem, też nie jest złym rozwiązaniem, jak to niektórzy opisują. Przykład ten sam jw. tylko tym razem oślepieni słońcem wpadacie na poprzedzający was pojazd. Tu zaraz odezwą się osoby, które powiedzą, że poruszając się w miejskim korku, palenie się tylnych pozycji może wprowadzić w błąd bo nie widzi się dobrze świateł stopu (przecież wiele samochodów ma żarówki dwuwłóknowe). W takim przypadku to teraz ja powinienem powiedzieć: „nie widzisz, oddaj prawo jazdy…”;) Ja jednak dodałbym obowiązek doposażenia samochodu w trzecie światło stopu. Kiedyś montaż takiego światła był niedozwolony, jednak ktoś w końcu dostrzegł zalety takiego rozwiązania. Tu można podać przykład jazdy w długim korku i reakcji każdego kierowcy na hamowanie poprzedzającego auta. Trzecie światło stopu walące nagle prosto w gały kierowcę za nami, zawsze spowoduje choćby o ułamek sekundy szybszą jego reakcję. Jak potoczą się losy zapalonych świateł przez cały rok, zobaczymy. Jednak już widać, że producenci aut zaczynają seryjnie wyposażać je w światła do jazdy dziennej, z czego ja się bardzo cieszę.
Pozdrawiam serdecznie życząc dobrej widoczności na drodze.
Kamil28 sie 2008 #
Macieju… No właśnie i to jest problem. Oczywiście zgodze sie z tym, że to auto jest bardziej widoczne przez zapalone reflektory na tej krętej drodze i jadąc pod słońce. Ale zgodze sie tez jak najbardziej z Arkiem. Wyobraź sobie taką sytuacje, że za tym samochodem jedzie rowerzysta, albo jeszcze gorzej przed tym samochodem. Ty widzisz ten samochód bo świeci, a ten rowerzysta?? Miałem taką sytuacje już i w tym momencie tak kląłem na ten przepis, że jeden Pan Bóg wie… Tego rowerzyste w ogóle nie było widać przez te cholerne światła z tego auta. Jak bym stuknął w te auto, to pół biedy. Wizyta u blacharza i po sprawie, a jak bym stuknął w tego rowerzyste??? To nie wiem czy by było wesoło… A tak jakby nic nie świeciło to by było widać i to auto i tego rowerzyste. I kierowca wtedy wie, że pojazdy są nie oświetlone i nie „szuka wiązki światła, żeby stwierdzić czy coś nie jedzie z naprzeciwka czy nie” I to jest poważny problem. Ja sie już wyżej wypowiadałem, że jeżdżąc po Niemczech nie miałem najmniejszego problemu z ujrzeniem samochodu z naprzeciwka. Nawet pod słońce. Powiem jescze tylko, że tam rowerzyste jest ciężko potrącić, bo są dróżki dla rowerów, a tu tych dróżek nie ma i tym bardziej powinni znieść ten przepis. Oczywiście takiemu kretynowi, który po zmroku jedzie bez świateł to bym sam dał po mordzie, ale w dzień? przy dobrej widoczności? Jak dla mnie bez sensu. Wszyscy mogą jeździć bez świateł i mi to przeskadzać nie będzie, a wręcz przeciwnie…
Kamil28 sie 2008 #
Jeszce taka sprawa… wkurza mnie to jak ktoś mi natarczywie mruga długimi, że jade bez świateł i wręcz czasem klnie na mnie, ale jeszcze bardziej mnie wkurza jak ktoś mi mruga jadąc za mną. Oczywiście światła mijania ma włączone elegancko, bo trzeba, bo to bezpieczniej jest… ale mruga mi, bo w terenie zabudowanym jade 50km/h, a jemu to oczywiście jest za wolno i blokuje mu droge. I to też jest problem…. Bo za nie włączone światła to niektórzy by człowieka wręcz zlinczowali, ale 90km/h czy nawet ponad 100km/h w terenie zbudowanym to oczywiście jest OK. Żeby tak kierowcy wręcz przeciwnie robili. Nie stosowali sie do tego nakazu jazdy na światłąch, ale za to stosowali sie do wszystkich innych nakazów, ograniczeń itd. to by i oni sami i inni poruszający sie po drogach na tym dużo lepiej wyszli…
proponuje to rozważyć
Maciej28 sie 2008 #
Kamil, powiem jeszcze raz…kultura, kultura, kultura. Najlepszym chyba przykładem tego są parkingi przy hipermarketach i oznakowane miejsca dla inwalidów. Powiedz, czy myślący człowiek stanie na takim miejscu gdzie nie dość, że jest wymalowany na asfalcie znak to jeszcze jest postawiony przed gałami takiego imbecyla znak pionowy?! I to jest właśnie nasza cecha, że z premedytacją zachowujemy się jak debile za kółkiem. Każdy u nas uważa się za eksperta od dróg, znaków, ograniczeń prędkości itp. stwierdzając, że wymyślił to jakiś skończony debil, następny debil to zaakceptował i wydał decyzję o postawieniu takiego na drodze, a tylko on jest inteligentną istotą w tym kraju i nie będzie się do tego stosował. Podając ten przykład mam na myśli właśnie te pozostawianie decyzji naszym kierowcom. Tak jak pisałem wcześniej, nie wiem dlaczego ale my tak jakbyśmy zawsze chcieli udowadniać innemu, że jest głupszy od nas.
Kiedyś była też taka wrzawa jak został wprowadzony nakaz zapinania pasów. Pamiętam jak Korwin Mikke był zagorzałym przeciwnikiem tego przepisu. Mówił coś tam o ograniczaniu jego swobód obywatelskich i innych bzdetach. Faktycznie, ja nie mam nic przeciwko jego „wolności” ale tylko w sytuacji gdyby się podczas wypadku zabił. W każdym innym, nakazałbym mu zwrot kosztów leczenia i nie przyznał żadnej renty. Z jakiej racji państwo a tym samym ja mam ponosić większe koszty leczenia i utrzymania takich „kozaków”.
No dobrze, bo trochę odchodzę od tematu.
Co do oślepienia przez światła jadącego z przeciwka samochodu, to nie ma co przesadzać. Oślepionym jest człowiek przez słońce i jeżeli jadący z przeciwka nie będzie miał załączonych świateł to ani jego ani tego rowerzysty nie zobaczysz. Na drodze zdarzają się różne sytuacje i na takie trzeba być zawsze gotowym. Jadąc samochodem trzeba oprócz rąk i nóg używać głowy. To jest największy nasz problem. Moim zdaniem nie powinno się próbować rozwiązywać problemu w sposób taki, że jeżeli będziemy jeździć bez świateł to wtedy wszyscy będą bardziej czujni. To tak jakby teraz zacząć likwidować w samochodach poduszki powietrzne, pasy bezpieczeństwa, zakazać stosowania opon zimowych itp. licząc, że ludzie przez to staną się bardziej rozważni.
A co do przytaczanych przez Ciebie Niemiec. Powiedz po jakich drogach jeździłeś. Czy były to drogi takie jak nasze drugorzędne? Kręte, wąskie, bez pobocza, ze szpalerem drzew przy samej krawędzi przez które słońce błyska jakby ktoś robił ci serię zdjęć? Moim zdaniem, zdecydowanie to jest bardziej męczące dla oczu niż przejeżdżający oświetlony pojazd.
Wino28 sie 2008 #
Generalnie wiadomo, że im bardziej niebezpieczne warunki, tym ludzie jeżdżą ostrożniej – paradoksalnie zimą jest mniej wypadków, bo wszyscy wiedzą, że warunki pogodowe sprawiają, że jest niebezpiecznie na drodze – a zatem zamiast poduszek powietrznych może powinno montować się noże (hehe).
Odnosząc się do kosztów związanych z włączonymi światłami 24h – jak ktoś chce jeździć samochodem to musi mieć też pieniądze na jego utrzymanie i tyle – mogę wydać te 4500 zl zamiast 40tys na nowy samochód bo jakiś debil mnie nie zauważył i skasował auto. To jest takie myślenie jak zaoszczędzę np. na filtrze oleju i kupię niemarkowy, a potem wydam 10x więcej na remont silnika bo akurat się zaoszczędziło wcześniej 5zl.
Problem jazdy w mieście polega na tym, że wszystkim się wydaje iż mogą jechać 5km/h lewym pasem – zamiast zjechać i ustąpić. A potem się dziwią, że jak włączają kierunkowskaz to nikt ich nie chce wpuścić (ja przeważnie nawet przyhamuję i wpuszczam kolesia – ale nie lubię cwaniaków, którzy zajeżdżają drogę i to jeszcze bez kierunkowskazu).
Generalnie to nie prędkość zabija – tylko brak wyobraźni, koncentracji i patrzenia w lusterka.
A tak przy okazji, to rowerzystów poruszających się po drogach światła też obowiązują 24h.
MM28 sie 2008 #
Widzę, że wiele osób stwierdza: “…jeśli nie widzisz auta bez świateł to oddaj prawo jazdy, idź do lekarza itp.” Dziwię się takiemu stanowisku. Nie wiem, może te osoby nigdy nie poruszały się po drogach poza miastem, w godzinach rannych lub popołudniowych przy oślepiającym słońcu. Wyobraźcie sobie sytuację, że jedziecie właśnie w takich warunkach. Do tego macie zabrudzoną przednią szybę (…) Jedziecie po krętej drodze, słońce wali wam prosto w gały a przed wami zaczyna się gęsty las. W takim momencie nie widzicie nic i powinniście oddać prawo jazdy:) Przepraszam raz drugi:) Wyobraźcie sobie, że z przeciwka będzie jechał przedstawiciel waszych poglądów o bezsensowności przepisu więc oczywiście świateł nie ujrzycie. Do tego będzie sobie ścinał zakręt. W takim momencie jesteście zdani tylko na jego umiejętności i wiarę w to, że was wyminie.
I mają rację – wyobraź sobie sytuację gdy w tym gęstym lesie przed Tobą jedzie traktor. Oczywiście nie będziesz jechał 30 kmh – postanawiasz go wyprzedzić. Wychylasz się z daleka – nie świecą światła z przeciwka – czyli droga wolna – wyjeżdżasz i przyspieszasz. A tu poboczem idzie sobie pieszy / jedzie rowerzysta – oczywiście nie widzisz nic (pieszego też) i go potrącasz – pieszy ginie a Ty trafiasz do więzienia.
Prędkość należy zawsze dostosować do warunków i widoczności na drodze – jeśli chcesz pędzić ciemnym lasem to rób to na zamkniętym odcinku rajdu a nie na drodze…. nie licz na światła – NIGDY !! Ta poprawa widoczności nie jest do niczego potrzebna – jest wręcz groźna.
alfred29 sie 2008 #
Witam,tak czytam te komentarze i mnie korci aby powiedziec cos na ten temat.Wino nie wiem czy jest ktos od ciebie mondrzejszy ,bo ty napewno jestes najmadrzejszy ale chyba ci sie cos stalo z glowa.Popieram Kamila prawie w calosci ja zyje sobie spokojnie teraz w Anglii wszyscy -no prawie wszyscy -bo i tu najechalo sporo polakow,przestrzegaja przepisy.Waronki pogodowe sa trche gorsze niz w Polsce ,drog waskich i kretych terz bardzo wiele,nie sa tylko same autostrady,ale jezdzi sie bez swiatel w dzien i kolizji jest bardzo malo ,a jezdzi tu duzo ludzi nawet w podeszlym wieku.Powiem tak a powinien wiedziec o tym kazy kierowca ,ze podczas slonecznej pogody z oslepiajacym sloncem nalezy uzywac okularow p.slonecznych a wtedy nie bedzie nispodzianek przy przejezdzaniu przez zacienione strefy.Zgadzam sie ze w pewnych waronkach pogodowych swiatla poprawiaja widzialnosc pojazdu,ale nie w czasie idealnej pogody.Ostatnio bylem w Polsce samochodem ponad 1800 km w jedna strone i jechalem z wlaczonymi swiatlami tylko w nocy -komputer je wlacza i wylacza bez mojego udzialu ale dopiero na terenie Polski musialem je zalaczyc recznie bo mi wszyscy migali,lecz nie w tym rzecz,chodzi o to ze jest to uciazliwe aby pamietac i zalaczac swiatla podczas idealnej pogody,nie chce wdawac sie w oszczednosci i straty paliwa,wiadomo ze stoi za tym lobbing paliwowy,tak jak za takim uregulowaniem sygnalizacji swietlnej w miscie ,aby pod kazdymi swiatlami sie musialo odstac i nikt nic nie mowi o ekologii ze to nas zabija. Wydaje mi sie ze pewni ludzi chcieli wykazac swoja wielkosc i wprowadzili taki przkaz i nie sa w stanie przyznac sie do bledu,a w samej rzeczy przynosi to wiecej szkody niz pozytku,wspominam o piszych i rowerzystach. A jeszcze jedno wolalbym aby na drogach bylo wiecej dobrze oznakowanych fotokamer -na zolto-jak w Anglii a nie zakamoflowane gdzies za krzakiem badz tablica znaku drogowego ,co zauwazylem nie mowiac o wyskakujacych policjantach z za krzkow,oczywiscie mnie to malo dotyczy.Pozdrowienia dla zdroworozsadkowych i zawodowych kierowcow.
Maciej29 sie 2008 #
Kolego alfred, nie mogę się zgodzić z tym co napisałeś: „…Powiem tak a powinien wiedziec o tym kazy kierowca ,ze podczas slonecznej pogody z oslepiajacym sloncem nalezy uzywac okularow p.slonecznych a wtedy nie bedzie nispodzianek przy przejezdzaniu przez zacienione strefy…”
W takim przypadku żadne okulary nic ci nie pomogą, bo robią to samo co oko tylko w znacznie większym stopniu. Słońce przez okulary nie będzie cię razić ale strefa cienia zostanie zupełnie wygaszona. To tak jakbyś próbował zrobić zdjęcie portretowe na tle słońca. Zrobisz albo wyraźne zdjęcie osobie albo słońcu ale nie jednemu i drugiemu jednocześnie. Tak samo jest z naszym okiem i jego akomodacją do warunków oświetleniowych. Zauważ, że nawet jak opuścisz sobie osłonę przeciwsłoneczną przez co słońce w ogóle nie pada bezpośrednio w oczy, to i tak droga przed tobą jest ciemna.
Drugą sprawą jest to co piszesz o swoim przyjeździe do Polski. Piszesz, że masz samochód, w którym komputer decyduje o włączeniu świateł. Wnioskuję, że jest to jakiś nowszy i drogi samochód. Od razu przychodzą mi słowa kolegi Wino: To tak jakby ktoś kupował sobie BMW M6 i patrzył ile mu pali bo go… nie stać na paliwo.”
Ja dalej pozostaję przy stwierdzeniu, że ten przepis jest dobry. Oczywiście również zgodzę się, że w wielu przypadkach światła te nie są konieczne, jednak tak jak pisałem wcześniej, pozostawianie interpretacji przepisów użytkownikom jest chyba najgorszym rozwiązaniem. Miałem kiedyś taką sytuację gdy o 2 nad ranem (był to styczeń), przejeżdżałem przez małą wioskę. Pogoda marna, raz deszcz, raz śnieg. Miałem włączone długie światła, dookoła nikogo, nikomu nie przeszkadzałem, nie oślepiałem ale jakiś zabłąkany patrol mnie zatrzymał i wlepia mandat za długie. Rozmowa była długa i burzliwa. Mandatu nie przyjąłem. Niestety, stanowisko, wtedy jeszcze kolegium było takie, że droga w wiosce była dobrze oświetlona więc nie miałem prawa mieć załączonych świateł długich. To podobno stwierdził rzeczoznawca. Ciekawe tylko czy zadał sobie trud aby o 2 rano i przy takich samych warunkach pogodowych to sprawdzić. Dodam, że w wiosce świeciła jedna lampa rtęciowa zawieszona na budynku (każdy wie jakie to daje oświetlenie). Dlatego jestem zdania, że nie powinno się pozostawiać możliwości interpretowania przepisów w zależności od subiektywnej oceny, bo potem wynikają takie sytuacje.
Wracając do jazdy w dzień ze światłami. Osobom, które argumentują bezsensowność tego przepisu zwiększonym kosztem eksploatacji, doradzam aby założyli oszczędne światła dzienne. Drugą sprawą jest, czy takie osoby równie gorliwie podchodzą do niewłączania radia w samochodzie, nieotwierania szyb w trakcie jazdy, zadali sobie trud nauczenia się w jaki sposób danym samochodem jeździć ekonomicznie itd….
Kolego MM, przytaczając Twój przykład: „…w tym gęstym lesie przed Tobą jedzie traktor. Oczywiście nie będziesz jechał 30 kmh – postanawiasz go wyprzedzić. Wychylasz się z daleka – nie świecą światła z przeciwka – czyli droga wolna – wyjeżdżasz i przyspieszasz. A tu poboczem idzie sobie pieszy / jedzie rowerzysta – oczywiście nie widzisz nic (pieszego też) i go potrącasz – pieszy ginie a Ty trafiasz do więzienia.”
Powiem tak. W takim przypadku przede wszystkim nie masz prawa wyprzedzać, po drugie trzeba być chyba jakimś kamikadze aby w takiej sytuacji na taki manewr się decydować. Inną sprawą jest to, że w tej sytuacji ten samochód i tego pieszego będziesz wdział. Co innego jest jechać przez gęsty las a co innego wjeżdżać w strefę cienia przy jednoczesnym ostrym słońcu z przeciwka. W pierwszej sytuacji twoje oko przystosuje się do takich warunków oświetleniowych, byle nie było ciemno jak w du….. u takiego jednego. W drugiej sytuacji nie ma na to szans bo rozpiętość tonalna jest po prostu za duża dla naszego oka. Oczywiście, w takiej sytuacji, nikt zdroworozsądkowy nie będzie leciał jak wariat tylko zwolni na tyle, na ile to jest konieczne. W sytuacji jazdy przy oślepiającym słońcu, cały poprzedzający krajobraz zlewa się i staje się czarny. W tym momencie tylko zapalone światła pozwalają wyodrębnić dany pojazd jadący z przeciwka. A może by tak zamiast świateł wprowadzić zakaz poruszania się o świcie i zachodzie w kierunku oślepiania przez słońce? :D
Aby nie podawać tylko jednego przykładu to może jeszcze sytuacja w mieście. W wielu przypadkach samochody parkowane są przy skraju jezdni. W takiej sytuacji jadący samochód, który ma zapalone światła jest po prostu lepiej widoczny, przykuwa naszą uwagę i szybciej możemy go odróżnić. Zaraz ktoś mi zarzuci, że jeżeli ja nie widzę poruszającego się pojazdu, to lepiej abym oddał te prawo jazdy. Słuchajcie, to równie dobrze można zlikwidować światła stopu, bo przecież każdy widzi że poprzedzający samochód zwalnia, czyż nie? Będziemy przez to bardziej czujni na drodze. Właśnie, kilka już razy poruszony był aspekt, że te tytułowe światła w dzień usypiają naszą czujność, że nie zauważymy wtedy nieoświetlonych użytkowników. Moim zdaniem tak nie jest. One nam właśnie pomagają chociaż część użytkowników wcześniej dostrzec. To tak jak z tym przysłowiowym odróżnianiem malkontenta od optymisty. Dla jednego szklanka jest do połowy pusta, dla drugiego w połowie pełna.
Pozdrawiam serdecznie.
Wino29 sie 2008 #
Szkoda, że jeszcze nie został tu przytoczony przykład z Białorusi, gdzie nawet w porze późnego zmierzchu część kierowców nie jeździ na światłach. Nie rozumiem też argumentu alfreda o tym, że trzeba będzie znowu pamiętać o włączeniu świateł – to jest tak samo jak z zapinaniem pasów – to się robi automatycznie: przekręcasz kluczyk, zapinasz pasy, włączasz światła i jazda. Poza tym w samochodach wyposażonych w czujnik zapalania światła jest również możliwość ręcznego ich włączania. Słuszną uwagę przytoczył Maciej na temat świateł stopu – przecież na pewno zdarzyło wam się jechać za kimś kto miał niesprawne światła stopu a jednak nie wjechaliście w niego. To jest również podobna sytuacja jak jazda we mgle z włączonymi światłami przeciwmgielnymi – jesteśmy wcześniej widoczni. Miałem przyjemność jeździć w wielu krajach i duża część kierowców jeździ na światłach w dzień.
alfred29 sie 2008 #
MACIEJU! nie zrozumiales mojej intencji,ja sie nie uskarzam na to ze trzeba wlaczac swiatla,ja przez dwa tygodnie w Polsce sobie z tym poradze ,natomiast wiem jak to jest u innych w praktyce, jak rownierz nic nie mowie o dowolnym interpretowaniu tego przepisu, PRZEPIS TO PRZEPIS, nalezy go respektowac natomiast swierdzam ze nie jest idealny inie przynosi tylko samo dobro.Moje auto spala niewiele nawet z wlaczona klima ,a jest dosc spore ,wiec wybacz ale nie o paliwo mi chdzi .Przezylem juz pond polowe wieku i ,,przedeptalem,, troche kilometrow w Polsce i nie tylko i z cala swiadomoscia mowie ze wiem jak jezdzic w sloncu oraz przejezdzac przez strefe cienia,dlatego mowie ze zaden przepis nie zastapi zdrowego rozsadku,choc kodeks mowi ze nie wolno wyprzedzac jezeli warunki na to nie pozwalaja oraz nie widzisz w dostatecznym stopniu droogi na kturej chcesz wykonac ten manewr.Okulary p.kolego poprawiaja te sytuacje ,jak mi nie wierzysz to popraktykowac trzeba,zrenica nie zaweza sie do minimom od slonca/przy okularach/ inie musi sie tak duzo rozszerzac,to jest tak jakbys wszedl z pomieszczenia widnego do ciemniejszego,a nie ze slonca do piwnicy.Idealnym rozwiazaniem byloby zastosowanie elektonicznego regulatora natezenia swiatla sterowanego np. przez fotodiody,a swiatla moglyby byc wlaczone na stale ,byc moze i do tego dojdziemy.Jrzeli wiekszsc kierowcow w Polsce chce ,,szarzowac,,potych fatalnych drogach,a przepisy maja zanic to moze potrzbny jest ten przepis,ale czy ze swiatlami czy bez to itak im rozumu nie przbedzie i beda wypadki.Nie sadzcie ze jestem ,,flegma,,lubie pozadna jazde ale przepisy ikultura jazdy oraz zdrowy rozsadek sa u mnie na pierwszm miejscu ,choc jak pewnie kazdemu i mnie zdazaja sie gorsze dni .Pozdrawiam i apeluje o wiecej kultury na drodze .
Kamil04 wrz 2008 #
Kultura…. Sorry, ale Polska, to taki kraj, że jak czegoś nie wprowadzą w formie przepisu, że „tak musi być, bo jak nie to mandat” to ludzie sami od siebie nic nie robią. A czasem i przepisy nie pomagają… Jestem ciekawy, jakby sie ludzie zachowywali np. w sytuacji kiedy jest korek na autostradzie i z innej autostrady ludzie chcą wjechać na tą zakorkowaną autostradę. Jak znam życie to niektórzy pewnie by sie co do milimetra trzymali samochodu przed sobą, byle by tylko nie pozwolić wjechać i przypadkiem nie wpuścić kogoś przed siebie…. Raz w Gliwicach przyhamowałem, żeby wpuścić „pare” aut, na tą 40 na Bytom tzw. szybkiego ruchu. I co? Kierowcy za mną już trąbili. BARANY jedne. Każdy kierowca powinien jedno auto wpuścić i było by OK. Ale niestety w Polsce to tylko pobożne życzenia…
Janusz16 lis 2008 #
Witam,
tak czytam ten wątek o światłach i myślę że Polska to dziwny kraj i naród.Mówi sie że biednego nie stać na tanie.A my właśnie zawsze szukamy tanich rozwiązań które na końcu okazują sie najdroższe.Popatrzmy na bogate Niemcy.Buduja dobre drogi ,szkolą dobrze kierowców i nie potrzebują ograniczeń na autostradach,światła włączają tylko jak potrzeba a na drogach nie ma nerwów i jest rozsądek.
My natomiast mamy kiepskie drogi i kiepsko szkolonych kierowców.Rządy ,policja szuka środków zastępczych,zamydla oczy społeczeństwu bezpieczeństwem i co rusz wprowadza nowe nakazy przy okazji napychając kieszenie różnym producentom.Tak było z gasnicami które nic nie zgaszą,teraz ze światłami które niewiele dały a nastepnie wprowadzą obowiązkowe ABS ,opony zimowe,kaski i gumowe zderzaki.Na końcu okarze się że bedziemy mogli jezdzić w tylko wybrane dni lub godziny.Ciekawe kto to tak naprawdę lobbuje?
Aby było bezpiecznie na drogach wystarczy tylko aby drogi były dobre i kierowcy dobrze wyszkoleni.Na głupotę i bezmyslność nic nie pomoże a zwolennikom świateł,gaśnic,gumowych zderzków i obowiązkowych opon zimowych radzę aby udali sie do szkół jazdy,oddali prawo albo poszli po rozum do głowy.Samochód jest dla myślących,rozsądnych i wyszkolonych kierowców.Reszta powinna jezdzić komunikacją zbiorową.
Pozdrawiam
MM01 gru 2008 #
"W sytuacji jazdy przy oślepiającym słońcu, cały poprzedzający krajobraz zlewa się i staje się czarny. W tym momencie tylko zapalone światła pozwalają wyodrębnić dany pojazd jadący z przeciwka"
To jest bujda okropna. A powiedz jeszcze co pozwala wyodrębnić pieszego lub pojazd włączający się do ruchu z ulicy podporządkowanej ?
Jeśli mamy sztucznie poprawione warunki widoczności – oczywiście tendencja będzie taka, że 99% kierowców z tego skorzysta i rozwinie wyższą prędkość – kompletnie niedostosowaną do warunków widoczności. Krajobraz nie staje się czarny w czasie jazdy pod słońce … wyłącznie oślepiające słońce może spowodować utratę widoczności.
To jest bardzo groźne zjawisko – jeśli jest oślepiające słońce z przeciwka nikt nie patrzy na licznik – aha jade 40 a mam jechać 20 tylko dostosowuje prędkość adekwatnie do widoczności. Skoro widoczność ma sztucznie poprawioną to … patrz wyżej. Gdyby auta z przeciwka jechały bez świateł kierowca jechałby o kilkanaście razy czujniej – w tym powiedzmy jasno BEZPIECZNIEJ dla innych uczestników ruchu , którzy nie wyróżniają się kilkoma tysiącami kandeli z mocnej żarówki.
A gdzie widzisz zagrożenie ? Przecież ten z przeciwka ma swój pas ruchu a Ty swój …
Fundamentalne dwie zasady : prędkość dostosowana do widoczności, jazda własnym pasem. A dodatkowo : wyprzedzanie dopiero po upewnieniu się, że pas ruchu na który chcemy wjechać jest pusty.
Tak z ciekawości – wiesz ile wypadków wydarzyło się z powodu oślepiającego słońca w 2006 r ? 1% ogółu czyli 591 , zgineło 57 osób … czy wypadków po wprowadzeniu nakazu jazdy na światłach przy warunkach oślepiającego słońca było więcej czy mniej ? Jak myślisz ? Może to Cię zdziwi bo wypadków było WIĘCEJ …. pomogły światła ? …
I jeszcze jedno
"Moim zdaniem nie powinno się próbować rozwiązywać problemu w sposób taki, że jeżeli będziemy jeździć bez świateł to wtedy wszyscy będą bardziej czujni."
A moim zdaniem to rozwiąże w sporym stopniu problem. Nie tylko dlatego, że WSZYSCY będą bardziej czujni – ale głównie dlatego, że WSZYSCY będą mieli szansę zostać jednakowo dobrze zauważeni i nikt nie będzie się nad nikim wywyższać… nie tylko pojazdy istnieją na drogach. Dodatkowo łatwiej będzie ocenić odległość i prędkość zbliżania się do nas pojazdu i spadnie prędkość w skrajnie niekorzystnych – choć dobrych warunkach pogodowych (typu jazda pod słońce czy zacieniony las).
Moim zdaniem nie powinno się rozwiązywać problemu, że ktoś nie włączał świateł o zmroku ŁAMIĄC PRAWO , dodajmy – dobre prawo – nakazując mu jazdę na nich przez cały czas, żeby czasem nie zapomniał o światłach. To tak jakby nakazywać jazdę na wycieraczkach przez całą dobę bo kierowca może w deszczu o nich zapomnieć …. kompletnie pozbawione sensu.
luzik11 sty 2009 #
"…Gdyby auta z przeciwka jechały bez świateł kierowca jechałby o kilkanaście razy czujniej …."
idac tym tropem, zlikwidujmy wszelkie przepisy – wtedy wszyscy beda czujni, bo jedni beda oszczedzac na swiatlach, inni nie wlaczac kierunkowskazow, a jeszcze inni smigac przez skrzyzowanie z podporzadkowanej.
teoretycznie sluszne – brak przepisow -> ograniczone zaufanie -> mniej wypadkow.
niestety zakladamy, ze po drogach poruszaja sie ludzie inteligentni, a ja uwazam, ze, ludzie czesto nie mysla, a jedynym sposobem, a zmuszenie ich do bezpiecznej jazdy jest grozba mandatu.
Z innej strony, troche w tej teori o zmniejszonej czujnosci jest racji.
Czesto widuje znaki ograniczenia predkosci, w miejscach, w ktorych spokojnie mozna bezpiecznie poruszac sie szybciej (np. przed niektorymi zakretami)
.. i co sie okazuje? ignoruje je!
Zdazylo sie jednak, ze napotkalem zakret z ograniczeniem predkosci do 40km/h i o dziwo ledwo sie na zakrecie zmiescilem, bo w tym wypadku ta predkosc faktycznie odzwierciedlala niebezpieczenstwo.
Wniosek? – mniej znakow, mniej ograniczen, ale takich ktore sprawiaja, ze ich lamanie nie oznacza grozby mandatu, ale wypadek!
Znak ograniczajacy predkosc, powinien mnie niejako informowac, ze niezachowujac jej, grozi mi lub innym niebezpieczenstwo.
Józef13 lut 2009 #
bardzo dobry i mądry artykuł. Zgadzam się w 100%.. Dodam jeszcze, że te światła dzienne to niezła kasa dla producentów paliwa,żarówek,akumulatorów,pasków klinowych i innego sprzętu.. W Polsce kierowcy są niewolnikami różnych, głupich przepisów, na których ktoś dobrze zarabia…
Józef13 lut 2009 #
bardzo dobry i mądry artykuł. Zgadzam się w 100% z P. Januszem. Dodam jeszcze, że te światła dzienne to niezła kasa dla producentów paliwa,żarówek,akumulatorów,pasków klinowych i innego sprzętu.. W Polsce kierowcy są niewolnikami różnych, głupich przepisów, na których ktoś dobrze zarabia… Pozdrawiam.
Jan22 lut 2009 #
popieram jazdę na światłach ale poza zabudowaniami po co stojącym w miejskich korkach,
gdzie tu ochrona środowiska
Anonim27 lut 2009 #
Polecam: http://bezswiatel.ath.cx/
27 listopada 2007 roku komisja europejska wycofała się z promowania obowiązku jazdy z włączonymi światłami w dzień ze względu na potwierdzony, niekorzystny wpływ takiej regulacji na bezpieczeństwo ruchu drogowego.
1 stycznia 2008 roku w Austrii zniesiono nakaz jazdy z włączonymi światłami w dzień, po zaledwie 3 latach jego obowiązywania. Powodem był wzrost liczby wypadków, zwłaszcza z udziałem pieszych, motocyklistów i rowerzysów.
Po ponad roku od zniesienia tego nakazu w Austrii liczba wypadków spadła w tym kraju znacząco (ok. 7,5% mniej wypadków poza terenem zabudowanym, 0k. 4,5% mniej wypadków w terenie zabudowanym, ok 25% mniej wypadków z udziałem motocyklistów).
Obowiązek jazdy na światłach w dzień zniesiono również w Chorwacji (w okresie obowiązywania czasu letniego).
Obowiązku jazdy na światłach w dzień nie ma w Niemczech, Francji, Szwajcarji, Wielkiej Brytani i w innych państwach zachodnich, podobnie jak w 98% państw świata.
Opisywana tutaj Amerykańska organizacja NHTSA opublikowała niedawno raport, który można znaleść na podanej stronie w „Aktualnościach”, który stwierdza szkodliwy wpływ świateł mijania i świateł dziennych na bezpieczeństwo ruchu drogowego w dzień, zwłaszcza w przypadku motocyklistów, rowerzystów i pieszych.
Zniesienie takiego wymogu planuje się rownież w państwach skandynawskich, gdyż stwierdzono tam brak zauważalnego, pozytywnego wpływu włączonych w dzień świateł na bezpieczeństwo ruchu drogowego.
Poziom samego artykułu jest denny, świadczy o tym chociażby cytat „przypadku używania do tego celu zwykłych świateł drogowych”.
Światła drogowe – to światła których stosowanie jest dozwolone jedynie w nocy na nie oświetlonych drogach, winny one oświetlać drogę na odległość co najmniej 100 metrów, czyli są to tz. światła „długie”.
W dzień istnieje nakaz jazdy na światłach MIJANIA, które można zastąpić światłami dziennymi, a nie na światłach DROGOWYCH.
Stosowanie w dzień świateł DROGOWYCH jest zabronione!
Mylenie tych dwóch rodzajów świateł to błąd karygodny.
Taki błąd oznacza, że autor tego artykułu posiada ZNIKOMĄ wiedzę na temat samochodów!
Światła obowiązkowe tylko w nocy!
W dzień światła tylko szkodzą, ich stosowanie przy dobrej widoczności powinno być zabronione!
Wkrótce obowiązek jazdy na światłach w dzień w Polsce najprawdopodobniej zostanie zniesiony, przynajmniej latem.
Pieszy27 lut 2009 #
Polecam http://bezswiatel.ath.cx/
27 listopada 2007 roku komisje europejska wycofała się z promowania obowiązku jazdy na światłach w dzień ze względu na potwierdzony, niekorzystny wpływ takiej regulacji na bezpieczeństwo ruchu drogowego.
1 stycznia 2008 roku w Austrii po zaledwie 3 latach obowiązywania zniesiono nakaz jazdy na światłach w dzień, z powodu wzrostu liczby wypadków po jego wprowadzeniu.
Dzisiaj, po roku od zniesienia nakazu, wiadomo już, że liczba wypadków w Austrii spadła znacząco (4,5% mniej wypadków w terenie zabudowanym, 7,5% mniej wypadków poza terenem zabudowanym, 25% mniej wypadków z udziałem motocyklistów)
Nakaz jazdy na światłach w dzień zniesiono również w Chorwacji (w okresie obowiązywania czasu letniego).
Wspominana tutaj Amerykańska organizacja NHTSA opublikowała niedawno raport na temat wpływu świateł mijania i świateł dziennych na bezpieczeństwo jazdy w dzień, z którego wynika, że stosowanie świateł w dzień nie tylko nie przynosi korzyści, ale wręcz zagraża motocyklistom, rowerzystom i pieszym (raport do znalezienia w „Aktualnościach”, na podanej stronie).
A sam artykuł jest na poziomie dennym, mówiąc deklikatnie, gdyż jego autor nie odróżnia nawet świateł mijania od drogowych.
Światła tylko w nocy!
wujek12 mar 2009 #
Co wyliczyła NHTSA:
http://bezswiatel.ath.cx/docs/NHTSA.pdf
W skrócie: właczone światła w dzień nie przyczyniają sie do zwiekszenia bezpieczeństwa drogowego, a w niektórych przypadkach nawet je pogarszają.
stensrud17 kwi 2009 #
Zobaczcie, który z posłów ub. kadencji głosował za włączeniem świateł w słoneczny, lipcowy dzień, a teraz szuka kretyńskich zapisów w prawie…, w moim miasteczku (Wąchock?) kierowcy widzą tylko siebie…, a my, biedni piechurzy musimy umykać….
Paweł20 kwi 2009 #
luzik:
>
Nie chodzi o zlikwidowanie wszystkich przepisów, tylko generalnie o używanie rozumu – zarówno przez użytkowników ruchu drogowego (nie tylko tych zmotoryzowanych), ale też osób stanowiących prawo. Niestety, odnoszę wrażenie, że dla wielu osób konieczność sięgania do zdrowego rozsądku to udręka, od której uwolnić może tylko przepis.
Jestem zdecydowanym przeciwnikiem jazdy na światłach w Polsce przez cały dzień. Rozumiem – listopad, grudzień i styczeń, bo to miesiące, kiedy słońce jest bardzo nisko nad ziemią, a i tak jest zasłonięte przez chmury. Poza tym okresem włączanie świateł na cały dzień jest po prostu śmieszne.
Rację miał ktoś z komentujących, pisząc, że za poprawę bezpieczeństwa odpowiadają przede wszystkim dobre drogi oraz dobrze wyszkoleni kierowcy. Tyle że łatwiej i taniej jest zafundować ludziom przepis. Nie trzeba w nic inwestować, obowiązek jazdy na światłach jest stosunkowo łatwo wyegzekwować.
Codziennie zastanawiam się, co zyskuję przez to, że mijam kilkaset pojazdów z włączonymi światłami. I tak widzę te pojazdy, a liczba wariatów wyprzedzających „na trzeciego”, przekraczających prędkość o kilkadziesiąt kilometrów na godzinę oraz wykonujących niebezpieczne manewry w rodzaju „przeskoczę na czerwonym”, nie wydaje mi się znacząco mniejsza.
tomek06 cze 2009 #
a ja z kolei jestem „za” niewiele stracisz a dużo możesz zyskać, naprawdę statystyki mówią same za siebie.
JohnXXX06 cze 2009 #
Czytając komentarze na temat jeźdzenia z włączonymi światłami przez cały rok, grupa ludzi pisze, że się zwiększyła sie liczba wypadków. Nie przeczę temu stwierdzeniu. Czy zastanowiliście nad tym że się zwiększyła liczba samochodów. Również jest sporo samochodów w stanie technicznym poniżej krytyki, przez puszczanie przez stacje diagnostyczne za tak zwaną łapówkę. Dlaczego, tylko ludzie piszą statystyki ile się zwiększyło wypadków itp. twierdząc że to przez światłą? A może ma większy wpływ zły stan samochodów a nie światła?
IR06 cze 2009 #
Tomek – tak – statystyki mówią same za siebie – zamiast corocznego spadku liczby wypadków , rannych i zabitych mamy wzrosty po wprowadzeniu wymogu świateł również w dzień.
Dokładniej o 2660 wypadków więcej (ok. 7% nie uwzględniając tendecji spadkowej ubiegłych lat), 4101 więcej rannych (ok. 7% więcej) i 340 zabitych więcej – tutaj zarówno kierowców aut, pieszych, motocyklistów itd… (też około 7% więcej)…..
Faktycznie niewiele można stracić – życie, zdrowie – co tam … przecież to niewiele – teraz masz o 10% większą szansę stracic zarówno życie, zdrowie lub rozbić samochód …
A może nie znasz statystyk tylko tak palnąłeś głupotę ?
John XXX – a nie wpadłeś na to , że ta liczba samochodów nie zwiększyła się tylko teraz ? Czy nagle w 2007 roku Polacy masowo rzucili się do salonów samochodowych ? Dane raczej tego nie potwierdzają. A może jakoś znacząco zmieniła się ilość importowanych aut ? TEŻ NIE ??
Dlaczego w 2004 , 2005 i 2006 mimo wzrostu liczby samochodów liczba wypadków , ofiar – SPADAŁA ??? Może więcej bezpiecznych samochodów zamiast Polonezów, Maluchów i różnych wyeksploatowanych aut , większy tłok na drogach – więcej korków …
Skąd mylny wniosek , że ze wzrostem liczby aut rośnie liczba wypadków ? W Niemczech mają dużo więcej aut niż u nas a rocznie ginie tam mniej osób … podobnie Anglia , Francja, Hiszpania itp… nie muszę dodawać , że jeździ się tam w dzień bez świateł ?
No i powiedz czy wczesniej nie spotykało się aut w złym stanie technicznym ? Nie było przeglądów podbijanych za „flaszkę” ? To się raczej nie opłaca bo raz , że są nagonki na diagnostów , dwa , że auto w złym stanie często się psuje i koszty utrzymania takiego auta są bardzo wysokie… Nagle w 2007 jak grzyby po deszczu wyjechały auta w złym stanie ?
Podobny eksperyment ze światłami trwał (bo juz nie trwa) w Austrii….
W 2006 i 2007 Austryjacy posiadali obowiązek jazdy na światłach zawsze i wszędzie.
W 2008 z dniem 1 stycznia ZNIESIONO W AUSTRII NAKAZ JAZDY NA ŚWIATŁACH – własnie ze względu na niekorzystny wpływ na bezpieczeństwo ruchu. Podobnie Komisja Europejska wycofała się z końcem 2007 z promowania pomysłu jazdy na światłach mijania całodobowo ….
Co ciekawe po zniesieniu nakazu – bezpieczeństwo ruchu wzrosło a liczba wypadków i ofiar SPADŁY …
Światła mijania służą do jazdy w nocy – do tego zostały zaprojektowane … używanie ich całodobowo to gorsze oświetlenie drogi nocą … większe ryzyko awarii … jak niebezpieczny nocą jest samochód z jednym sprawnym światłem wie nawet przedszkolak – niestety maniacy świecenia sobie w zderzak w miejskim korku w 30 stopniowym upale w lipcu zdają się sprawy nie zauważać ….
JohnXXX11 cze 2009 #
IR. Wiesz co, koleś? Nie porównuj Polski z Niemcami.
1. Mają lepsze drogi
2. Kierowcy są lepszi od kierowców Polskich
3. Jak jestes przeciwnikiem to nie jeździj na światłach nikt Tobie nie brini prócz mandatu u policjanta.
Pewnie będziesz nad 2 pierwszymi pkt. dyskutował……
Arek11 cze 2009 #
John XXX:
1. Ale jak włączymy światła, to mamy lepsze drogi…?
2. Ale jak włączymy światła, to stajemy się lepszymi kierowcami…?
3. Prawo zabrania.
JohnXXX11 cze 2009 #
Arek nie chce mi sie z Tobą dyskutować. Niech IR też nie pisze że w Niemczech jest więcej samochodów. Mają dużo lepszym stanie samochody, lepsze stany dróg i nie jeźdzą jak POPIERDZELENI na drogach. Tego nie rozumiesz? To siadnij i zastanów. A po drugie mi nie chodzi jak włączymy światłą to mamy lepsze drogi i że są ludzie lepszi za kółkiem.
IR11 cze 2009 #
Tak będę dyskutował bo tak się składa , że w Niemczech jestem 2-3 razy w miesiacu …
i – oprócz sieci autostrad – które wcale nie są jakieś szałowe ani rewelacyjne (choć napewno ułatwiają ruch tranzytowy) – Niemcy mają też mnóstwo lokalnych dróg , które stanem, infrastukturą itp. wcale nie ustępują naszym.
Co do Niemieckich kierowców to niestety bardzo się mylisz – to u nas kierowcy są lepsi i lepiej przystosowani , pozatym warunki w których przyszło jeździć nam są nieco gorsze…
I tak robię – jak tylko przekroczę granicę … tak samo jak 99% naszych rodaków … na wypadek jeżdżenia w Polsce świateł mijania i tak w dzień nie używam tylko znacznie słabszych światełek do jazdy dziennej o których jest ten artykuł – to daje większe bezpieczeństwo pieszym i rowerzystom niż gdybym miał w dzień jechać na światłach mijania – a nocą moje światła mijania działają przepiękne jak gdyby były nowe.
Problemem Polski nie jest liczba zabitych kierowców (bo tych ginie 2300 osób rocznie) tylko liczba zabitych rowerzystów , motocyklistów oraz PIESZYCH !! (razem 2800 osób rocznie !!) ……. wszyscy dzięki przepisowi o światłach mijania w dzień są mniej widoczni *także nocą gdy zużyte światła świecą znacznie gorzej !!
Pytanie dotyczące Austrii (choć raczej retoryczne) :
1. Czy oni mają gorsze czy lepsze drogi ?
2. Czy oni mają gorszych czy lepszych kierowców ? Stosują się rygorystycznie do przepisów ?
Dlaczego więc i u nich zanotowano WZROST LICZBY WYPADKÓW ? Po zniesieniu obowiązku świecenia bez sensu LICZBA WYPADKÓW i ZABITYCH SPADŁA !!
Co do Niemców to ani nie mają lepszych samochodów ani nieszczególnie w lepszym stanie – byłeś tam kiedyś ? Zdarza się sporo aut w granicach 10-15 lat – przeglądając się samochodom które u nich jeżdżą można spokojnie stwierdzić , że Polska niewiele od nich odstaje. I jeżdżą szybko – nie tylko po autostradach , po normalnych lokalnych drogach również … wyprzedzają często i jest bardzo podobnie jak u nas…
Światła u nas nie pomogły – w Austrii też nie – WRĘCZ PRZECIWNIE – SZKODZĄ !! SZKODZĄ BEZPIECZEŃSTWU RUCHU NA DROGACH . Pora się obudzić i to zrozumieć . Wzrost liczby wypadków, zabitych i rannych w 2007 w Polsce nie jest przypadkowy. Podobnie jak taki sam wzrost w Austrii w 2006 …
JohnyXX11 cze 2009 #
Powiem Tobie jedno. Można dyskutować bez kończa, są zwolennicy, i są przeciwnicy, jak na wiele innych zasad.
IR14 cze 2009 #
Skończyły Ci się argumenty ?
Tak – są zwollenicy – Ci co nie mają dzieci , które muszą dojść do szkoły pieszo – lub zawsze wożą je i odbierają samochodem ….. Ci co rower widzieli tylko w siłowni … Ci co lubią wyprzedzać w leśnym cieniu nie bacząc na bezpieczeństwo innych uczestników ruchu.
Ci co nie są świadomi jak to zmieniło układ sił jeśli chodzi o bezpieczeństwo poruszania się pieszo/rowerem/motocyklem a nawet samochodem. Ci którzy zostali „ogłupieni” przez media – w szczególności telewizję.
Pamiętam akcje – z wykorzystaniem małych dzieci – akcję włącz światła reklamowaną w telewizji – już po wprowadzeniu tego chorego , niesprawdzonego i niepodpartego żadnymi badaniami obowiązku jazdy na światłach (przeważnie mijania) całodobowo. Jeszcze reklamowali , że to uratuje 303 osoby rocznie – niestety zabrało ponad 500 więcej każdego roku od czasu gdy obowiązuje :-// O tym się nie mówi w mediach, do tego nikt nie chce się przyznać – ale takie są FAKTY …
Partyzant15 cze 2009 #
Dla mnie osobiście nie ma różnicy czy ktoś jedzie na światłach czy nie, na wszystkich uważam nikomu nie ufam na drodze, na wszystko patrze i jeżdżę już 15 lat bez kolizji, a prawdopodobnie teraz egzaminu na prawo jazdy bym nie zdał.
Obowiązek jazdy na światłach wprowadziło lobby paliwowe bo w skali całego kraju to jakiś tam procent większego spalania. Nawet jak spalanie by wzrosło o 0.5% to w skali całego kraju są to miliony złotych wydane na paliwa i nikt tu nie wspomni o ekologii. Pewien (mądry) fizyk napisał że spalanie w autach nie wzrasta bo silnik i tak się kręci, tym sposobem mogli byśmy oświetlić całe miasto jakimś kręconym się silnikiem… Prawda o wypadkach leży w świadomości kierowców, w ich umiejętnościach, dostosowaniu prędkości a nie w oświetleniach, poduszkach, kurtynach i full kasko. Był już następny chory projekt wycięcia drzew bo stanowią śmiertelną przeszkodę. Człowiek zawsze zwali winę na coś innego ale nigdy nie pomyśli o sobie…
JohnyXXX18 cze 2009 #
IR. Posłuchaj nie brakło mi argumentów, tylko i tak, by do twojej małej główki nie doszły żadne argument, nawet takie że są wina kierowców, a nie świateł. ŻEGNAM
IR18 cze 2009 #
A żegnaj się za każdym razem jak wsiadasz za kierownicę i krzyż Tobie na drogę …
Widać, że o bezpieczeństwie ruchu drogowego pojęcie masz mizerne i nawet jednego zdania sensownie ułożyć nie umiesz.
Kierowcy (a raczej kierujący – w tym rowerami również), spowodowali w 2008 roku 38 300 wypadków z 49 000 ogólnej liczby … to może wg. Ciebie oznacza , że za resztę wypadków winne są ufoludki …. nie wnikam.
Światła nie są winne wszystkim wypadkom – ale zwiększają ich ilość (jak widać w wynikach naszego kraju oraz innych państw – zwiększają o około 10% liczbę wypadków) – dlaczego ? gdyż włączone w dzień światła niepotrzebnie wyróżniają samochody ponad innych uczestników ruchu jak piesi, rowerzyści, motocykliści, kierujący skuterami czy motorowerami a także pojazdy straży pożarnej czy karetki pogotowia. Na to nie mają wpływu tylko kierowcy – to jest czynnik dodatkowy i wystąpił on nie tylko w naszym kraju po wprowadzeniu nakazu jazdy na światłach nie tylko w nocy , deszczu i tunelu ale również w dzień przy dobrej pogodzie (około 77% przebiegu pokonywanego samochodem nie ma konieczności używania świateł w dzień – oczywiście w krajach bez nakazu). Stało się to z takim samym skutkiem – czyli nakaz = większa liczba wypadków i ofiar …
Fakt – lepiej widać światła w wielu sytuacjach … ale czy to znaczy , że jest bezpieczniej ?
Po pierwsze światła w wielu przypadkach utrudniają ocenę prędkości i odległości zbliżającego się z przeciwka pojazdu, w dzień wprawdzie nie oślepiają – ale potrafią razić zupełnie tak jak odbijające się od szyby słońce … pewnie znasz taką sytuację .. a gdy słońce odbija się w przedniej szybie pojazdu który za chwilę masz minąć to widzisz go lepiej czy gorzej ? Czy lepsza widoczność na ciemnym leśnym odcinku nie okaże się czasem zgubna dla rowerzystów lub pieszych poruszających się w tym samym cieniu ? Kiedyś przynajmniej w leśnym cieniu kierowcy nie wyprzedzali – bo nie widzieli czy mają pustą drogę przed sobą – a dziś ? Nie ma świateł z przeciwka to znaczy, że można wyprzedzać ? Ilu już dało się nabrać ?
Druga sprawa to zwyczajne zużycie elementów oświetlenia auta – to , że światła jeszcze świecą – niekoniecznie znaczy , że dobrze. Podczas pracy reflektora wszystkie elementy znacznie się nagrzewają – w nocy czy w czasie deszczu jest zimniej i reflektor jest chłodzony. W dzień w mocnym upale reflektor nagrzewa się znacznie mocniej , dodatkowo gdy stoimy w korku lub kolejce do świateł/przejazdu kolejowego nie ma powietrza opływającego auto więc nagrzeje się jeszcze bardziej. Nie wierzysz ? Dotknij w dzień swoich reflektorów – rękę masz 10-20 cm od żarówki a jakie to ciepło. Wypalone odbłyśniki i zmatowione klosze nocą nie będą świecić tak jak powinny – choć świecić będą … Jakie to ryzyko dla poruszających się po zmroku pieszych i dla samych kierowców?
Trzecia sprawa to czas – poprzednio , gdy nie było obowiązku włączania świateł około 70-80% przebiegu samochodu można było pokonywać bez konieczności włączania reflektorów. Jak łatwo wyliczyć na światłach podczas jazdy nocą, czy w okresie zimowym przy pokonaniu 20 tys km rocznie na światłach przejeżdżaliśmy 4-6 tys km … w ciągu 10 lat 40-60 tys km. Jak wyglądają reflektory auta po 10 latach eksploatacji ??? Świecą słabo Dziś ten 10 letni przebieg z koniecznością użycia świateł pokonujemy w 2-3 lata a licząc wyższe temperatury panujące latem elementy zużywają się jeszcze szybciej. I tak 4-5 letni samochód jeżdżony zawsze na światłach świeci z taką siłą jak 20 a nawet 30 letni dajmy na to Mercedes W123 „beczka” z fabrycznymi światłami czyli conajmniej kiepsko.
Dlatego światła do jazdy dziennej (osobne niż mijania) to bardzo dobry pomysł. Jeżdżenie na światłach mijania w dzień to tylko zwiększanie ryzyka wypadkości na drogach…. A jeszcze lepszym pomysłem jest jazda bez świateł w dzień – podczas ostatniej wizyty w Niemczech zauważyłem , że tylko 3-5% kierowców z Polskimi rejestracjami jedzie po przekroczeniu granicy z włączonymi światłami – 95-97% miało wyłączone światła.
U nas są głosy , że tak jest bezpieczniej – cóż fakty mówią co innego
Że auto wcale więcej nie spala i nie zanieczyszcza środowiska bardziej – cóż fakty mówią co innego
Że to uratowało komuś życie – niestety , ale fakty mówią , że większej liczbie zabrało
Że żarówki kosztują grosze – niestety, światła nie składają się tylko z żarówek dyndających luźno na kablach
Że wypadki to wina tylko i wyłącznie kierowców – cóż , fakty mówią co innego
Że gdzieś tam mają lepsze drogi to nie potrzebują świateł w dzień – cóż, nasze drogi nie staną się lepsze ani bardziej bezpieczne gdy kierowcy włączą światła – przeciwnie – staną się jeszcze bardziej niebezpieczne bo co TRZECI GINĄCY NA DROGACH UNII EUROPEJSKIEJ PIESZY/ROWERZYSTA – to POLAK !! Rocznie ginie u nas 2400/2500 „niechronionych” uczestników ruchu gdy w 27 państwach Unii Europejskiej o 10 krotnej liczebności ludności rocznie ginie 8000 takich uczestników ruchu (liczba łącznie z wynikiem Polskim).
Lepiej widać samochody – cóż sztuczna ingerencja w widoczność obiektów na drodze nie zawsze da dobry rezultat.
Że ktoś się powstrzyma od wyprzedzania widząc światła – cóż – liczba „czołówek” po wprowadzeniu nakazu wcale nie spadła. A jeśli ktoś się nie powstrzyma a wręcz przeciwnie źle oceni odległość i prędkość pojazdu z przeciwka ? A jeśli nie będzie świateł to będzie wyprzedzał i potrąci pieszego idącego leśną drogą skrajem jezdni ? Czy to jest dobre ?
logik19 cze 2009 #
Zgadzam się z autorem IR w całej rozciągłości!! oby tak myślących kierowców było jak najwięcej to wtedy może byłaby szansa na zniesienie tego durnego obowiązku jazdy na światłach w dzień. Pozdrawiam..