Na fali popularności Roberta Kubicy w całej Polsce jak grzyby po deszczu zaczęły powstawać tory kartingowe. W końcu nawet dziecko wie, że aby zostać kierowcą Formuły 1 trzeba nauczyć się jeździć gokartem…

Czy w przyszłości zostaniemy „Schumacherami” jest sprawą dyskusyjną, ale bez wątpienia jazda gokartem sprawia dużo frajdy i pozwala w bezpieczny sposób konkurować z innymi kierowcami.

W niniejszym tekście znajdziecie porady na temat jazdy amatorskim gokartem na amatorskim torze kartingowym jakich coraz więcej powstaje we wszelakiej maści kurortach i centrach handlowych. Artykuł ten nie jest absolutnie adresowany do osób zawodowo ścigających się kartami – różnica między wyczynowym gokartem i torem wyścigowymi, a tym do czego ma dostęp zwykły śmiertelnik jest kolosalna.


Bezpieczeństwo

Niestety już na samym początku muszę ostudzić zapały co poniektórych z Was. Właściciele torów kartingowych traktują je jako źródło dobrego zarobku i robią wszystko, aby zapewnić bezpieczeństwo jazdy osobom korzystającym z ich obiektów. Nie ma więc tutaj mowy o prawdziwej jeździe poślizgami lub wyprzedzaniu innych pojazdów na dohamowaniach przed zakrętami. Ze względu na bezpieczeństwo większość torów można pokonać bez zdejmowania nogi z gazu starając się jedynie celować przednimi kołami w zakręty. Na nasze szczęście, taka jazda nigdy nie jest szybka.

gokart.jpg


Poślizg, a trakcja

Gokarty, do których mamy dostęp przeważnie mają montowane mikre silniki o mocy ok 5 KM, co pozwala rozpędzić je do ca. 35 km/h. Silniczki te mają problem z napędzaniem gokarta nie mówiąc już o pokonywaniu oporów powstających w jeździe po zakrętach. Skutek może być tylko jeden: każdy poślizg oznacza utratę prędkości.

Jeśli masz przed sobą ciasny zakręt o 180 stopni i zechcesz pokonać go z gazem w podłodze gokart w pewnym momencie wpadnie w poślizg, obróci się i po prostu zatrzyma, a następnie, zacznie ponownie rozpędzać.

W przypadku samochodów z napędem na tylną oś dysponujących odpowiednio dużą mocą istnieje możliwość szybkiej jazdy w zakrętach z wykorzystaniem poślizgu. W przypadku gokartów takiej możliwości nie ma – poślizg to strata, dlatego starajmy się go unikać.


Hamulce

Nie wiem czy jest to zasadą, ale gokarty, którymi jeździłem do tej pory praktycznie nie miały hamulców – po ich użyciu gokart zwalniał, ale absolutnie nie można tego nazwać hamowaniem. Jest to zapewne podyktowane względami bezpieczeństwa, bo przecież nie można wymagać od przeciętnego kierowcy umiejętności radzenia sobie z poślizgiem spowodowanym zablokowaniem kół podczas hamowania. Zwłaszcza, że hamulec obsługuje się lewą nogą…

Wszystko to powoduje, że hamulce w jeździe gokartem są właściwie bezużyteczne i powinniśmy raczej zdejmować przed zakrętem nogę z gazu, aniżeli liczyć na działanie lewego pedału. Jeżeli jednak zdecydujemy się z nich korzystać pamiętajmy, żeby całkowicie zdjąć nogę z gazu podczas używania hamulców. Trzymane nogi na pedale przyspieszacza to charakterystyczny błąd popełniany przez wielu nowych kartingowców – praktycznie uniemożliwia to skuteczne hamowanie.

Przy okazji chciałbym zwrócić Waszą uwagę na fakt, że gokarty mają napęd na tylne koła tak więc żadne hamowanie lewą nogą nie wchodzi tutaj w rachubę.

Czytaj dalej: 1 2 »»