Gdy lewy pas wydawał się wolny, kierowca odwrócił się na moment i po upewnieniu się, że droga jest wolna zaczął wykonywać manewr zmiany pasa ruchu… W tym momencie doszło do zderzenia z autem, które, wydawałoby się, wyrosło spod ziemi. Czy można było temu zapobiec?
Reakcja większości z Was po przeczytaniu powyższego akapitu jest pewnie taka, że kierowca ubezpieczonego samochodu nie widział innego pojazdu, ponieważ znajdował się on w jego martwym polu. W związku z tym wypadek ten był nie do uniknięcia – sprawa prosta i zamknięta. Ale czy na pewno? Osobiście uważam, że olbrzymia większość wypadków samochodowych jest do uniknięcia. W jaki sposób? W naszym przykładzie z tego powodu, iż ów martwy punkt da się bez problemu wyeliminować.
W rzeczywistości, martwe punkty należą do przeszłości. W każdym samochodzie wyprodukowanym w ciągu ostatnich dwudziestu lat i wyposażonym w oba lusterka boczne da się je w ten sposób ustawić, że martwy punkt nie istnieje. Jak?
- Pierwszym krokiem jest takie ustawienie lusterka wstecznego, aby pokazywało nam ono drogę dokładnie za pojazdem. Nie przekrzywiaj go w lewą czy prawą stronę, aby lepiej widzieć co się dzieje z boku pojazdu. Od tego masz lusterka boczne.
- Przesuń głowę w lewą stronę tak, że niemalże dotykasz nią bocznej szyby. Następnie ustaw lewe lusterko boczne tak abyś widział w nim zaledwie kawałek boku swojego samochodu.
- Przesuń głowę w prawą stronę w kierunku środka pojazdu i ustaw prawe lusterko boczne tak abyś widział w nim zaledwie kawałek boku swojego samochodu. Nie powinieneś móc dostrzec boku swojego auta gdy siedzisz wyprostowany na przeciwko kierownicy. Jeszcze się nie zdarzyło, żeby ktoś zderzył się sam ze sobą więc po co Ci to widzieć?
- Sprawdź martwe punkty w następujący sposób: Jadąc dwupasmową drogą zwróć uwagę na jakiś pojazd zbliżający się do ciebie od tyłu jadąc tym samym pasem ruchu. Nie przemieszczając głowy spójrz we wsteczne lusterku i obserwuj jak auto za tobą zbliża się do ciebie w celu wykonania manewru wyprzedzania. Zanim auto to zniknie ze wstecznego lusterka skieruj wzrok na lewe lusterko boczne. Widzisz je? Zatem teraz obserwuj jak auto to cię wyprzedza. Następnie, zaraz zanim nasz obserwowany obiekt zniknie z lewego lusterka, powinieneś go dostrzec kątem oka przez lewą szybę bez konieczności odwracania się. Następnie wykonaj analogiczną procedurę dla prawego lusterka. Upatrz sobie jakiś obiekt na prawym pasie i wykonaj manewr wyprzedzania. Obserwuj jak auto pojawia się w polu widzenia pobocznego, następnie w prawym lusterku bocznym i w końcu we wstecznym. Jeżeli dostrzeżesz martwy punkt chociaż przez ułamek sekundy dokonaj ostatecznej korekty ustawienia lusterek.
Czytaj dalej: 1 2 »»
24 komentarzy do artykułu “martwy punkt”
Komentuj:
Musisz być zalogowany aby komentować
admin02 gru 2006 #
Oryginalny tekst dostępny na stronie http://pages.cs.wisc.edu/~gdguo/driving/BlindSpot.htm
Corsunia14 sie 2007 #
Nie wiedziałam, że ten martwy punkt stwarza takie zagrożenie :-(
Wojtek14 sie 2007 #
Dostalem kiedys dokladnie takie same instrukcje ustawienia lusterek w biuletynie firmy ubezpieczajacej samochody. Sprobowalem , i tak zostalo. Jest to rzeczywiscie optymalne ustawienie, choc trzeba sie troche przelamac, bo na poczatku jest dziwnie
tomektmds25 paź 2007 #
A co przy takim ustawieniu lusterek z cofaniem, np. przy parkowaniu tyłem, wyjezdzie tyłem np. z garażu (jakiegoś nowowybudowanego budynku mieszkalnego gdzie jest bardzo ciasno).
mariusz_k23 lis 2007 #
Zgadzam się, do tego dodałbym jeszcze, że dużo osób ma lusterka boczne skierowane w niebo
zamiast na drogę, ja przyzwyczaiłem się tak je ustawiać żeby horyzont był w 1/3 od góry lusterka jeżeli jakis samochód jest daleko, jest mały w lusterku i widać go całego, jezeli jest blisko to nie muszę jego kierowcy patrzeć w oczy, a szybciej go zauważę w bocznym lusterku, gdy mnie wyprzedza. Ja (już) mam zaufanie do lusterek i nie zerkam przez ramię w czasie zmiany pasa, ale wypróbuję te porady, bo brzmią dobrze. Fajny sposób tu opisano jak nabrać zaufania do lusterek.
lala02 sty 2008 #
bardzo mnie to interesuje ;). jeszcze nie zdawalam na prawko, ale duzo slyszalam na ten temat, m.in. z rozmow z tata ;) ciekawe jak jest w rzeczywistosci ;P
Paweł25 sty 2008 #
Niestety muszę się bardzo nie zgodzić z autorem artykułu, moim zdaniem takie ustawienie lusterek to pierwszy stopień do wypadku.
Już wyjaśniam: kierowcy maja mieć pewne nawyki, jednym z nich jest upewnianie się zawsze podczas wyprzedzania, zmiany pasa, włączania się do ruchu itp. Takie ustawienie lusterek szybko wyeliminuje nawyk odwracania głowy w celu upewnienia się o wolnej drodze i teraz jeśli ktoś wsiądzie do innego auta, inaczej ustawi fotel, zmieni lusterko, będzie miał burtę za sobą więc nie skorzysta z lusterka wstecznegogo itp. (jest wiele zmiennych) to w końcu wpakuje się w kabałę bo nagle będzie miał martwe pole. Jestem zawodowym kierowcą i jeżdżę wieloma różnymi autami, na pewno długo bym nie pożył jakbym ufał jakimś cudownym sposobom likwidowania martwego pola. Nie idźcie na łatwiznę, leciutkie kiwnięcie główy w lewo i w prawo nic nie kosztuje a może Wam uratować skórę.
Krzysiek23 lut 2008 #
Witam wszystkich!
Jestem początkującym kierowcą, jednak już nauczyłem się kilku rzeczy od ojca, który od ok 20 lat robi ponad 30 000 km rocznie. Jedna z nich, to właśnie delikatne przekręcenie głowy przy sprawdzaniu lusterka. Patrząc bezpośrednio w lusterko kątem oka widzimy czy coś jest w martwym punkcie. Niestety faktycznie musimy przez chwilę nie patrzeć na drogę przed nami, jednak w tym krótkim momencie nadal widzimy ją kątem oka.
Można to połączyć z inną metodą. Mianowicie co ok 20 sekund zerkamy w lusterka. Najczęściej w centralne lusterko wsteczne, co dwie „rundki” w jedno z dwóch bocznych. Ciągle zapamiętujemy (nie aktywnie, w zasadzie na granicy świadomości powinniśmy mieć świadomość, że coś jest np. 50m za nami i się zbliża). Przy okazji wyprzedzania, na przykład na dwupasmówce, zapamiętujemy kogo wyprzedziliśmy.
W momencie kiedy jadę prawym pasem i wiem, że 20 sek. temu czerwony focus jechała troszkę szybciej niż ja lewym pasem, a teraz nie ma jej w lusterku, ani mnie nie wyprzedziła, to znaczy, że jest w martwym polu. Inny przykład to awaryjne hamowanie na dwupasmówce. Znów jadę prawym pasem i nagle czerwony focus, który mnie wyprzedził hamuje gwałtownie przed jeleniem. Wiem, że się nie wyrobię, więc mam dwie opcje, ryzykowne pobocze lub asfaltowy, pusty lewy pas. Gdy zrobiłem rundkę po lusterkach 10 sek temu po lewej ani za mną nic nie było, więc teraz wystarczy naprawdę krótki rzut oka w lusterko i mogę spokojnie zwiewać. Jeśli 10sek temu pasem cięła czarne BMW i jeszcze mnie nie wyprzedziło to trzeba wybrać pobocze.
Wywód długi jak na pierwszy wpis, ale mam nadzieję, że metoda znajdzie aprobatę. Ogólnie chodzi o to, żeby ciągle wiedzieć co się dookoła dzieje, co może ocalić tyłek.
DamnWamn11 mar 2008 #
Krzysiu, Krzysiu…
Za dużo filozofujesz… mam zerkać w lusterko co 20 sekund, bo w razie sytuacji awaryjnej wiedziałbym którędy wyminąć hamujące przede mną auto?
Wiesz.. to co piszesz jest bardzo logiczne, ale z doświadczenia kierowców rajdowych oraz instruktorów sportowej jazdy wiem, że za kierownicą w sytuacjach awaryjnych jedyne co Ci pozostaje to adrenalina oraz odruchy warunkowe… nie ma absolutnie czasu na myślenie.
Oczywiście, że teraz się Tobie wydaje, że jakby coś, to byś wiedział i byś wybrał, czy ominąłbyś gwałtownie hamujące auto poboczem, czy lewym pasem…. A rzeczywistość jest taka, że o ile nie jesteś kierowcą rajdowym, lub nie masz abs’u, albo nie ćwiczyłeś gwałtownego omijania przeszkód, to byś po prostu wcisnął pedał hamulca do spodu i wjechał w auto z przodu.
Niestety, ale jesteśmy tylko ludźmi.. Dobra, zacznijmy od początku.. wiesz co się dzieje z przeciętnym człowiekiem w sytuacji awaryjnej na drodze? Stresowej? To już Ci mówię: Po pierwsze podnosi się poziom adrenaliny, następuje skurcz mięśni (jeśli miałeś obie ręce na kierownicy, to tak zostaną, a jeśli jedną na gałce biegów, to ona tam zostanie ).. jeśli lewą nogę miałeś nad pedałem sprzęgła, to Ci gwarantuje, że je wciśniesz, nawet o tym nie wiedząc (po prostu się zaprzesz nogami, aby lepiej siedzieć w fotelu).. następne co się wydarzy, to wciśnięcie hamulców – jeśli masz abs, to zaczniesz wymijać auto z przeciwka stroną, która będzie Ci lepiej odpowiadać (zapewniam Cię, że zapomnisz, czy masz za sobą bmw, czy focusa, czy tira). Na ulicy podczas wypadku górę biorą reakcje bezwarunkowe, oraz warunkowe (ćwiczone). Możesz mieć teraz tysiące teorii na temat tego, co zrobić w razie sytuacji awaryjnej, ale gdy taka się wydarzy, to zrobisz to, co masz przećwiczone, albo najprostszą rzecz jaka będzie możliwe (wciśnięcie pedału hamulca, skręt kierownicą)… Nawet kierowca rajdowy zrobi to, co ma wyćwiczone.. zobaczy auto, to po prostu je wyminie (tak, jak się uczył wymijać – tylko on ma tą zaletę, ze taki manewr wykonywał 1000 razy, a przeciętny kierowca w panice wciśnie hamulce i skręci kierownicą)..
Więc radzę Ci na przyszłość – zapomnij o teoriach, zapomnij o myśleniu podczas sytuacji awaryjnych… Jak ktoś zahamuje przed Tobą, to jedyne co zrobisz, to ty także zahamujesz i dodatkowo skręcisz kierownicą.. wyminięcie będzie zależało od tego, czy ćwiczyłeś taki manewr.. kierowca rajdowy wyjdzie z tego cało, ale jeśli nie ćwiczyłeś jazdy rajdowej, to zeżre Cię stres i jedyne co zrobisz, to wciśniesz pedał hamulców do spodu.. I możesz mi mówić, że nie.. bo wiesz, że wciśnięcie hamulca blokuje koła i że można wjechać w auto z przodu… Jeśli ćwiczyłeś takie manewry, to wtedy ok, wyminiesz.. jeśli nie, to jesteś wbity w te auto na 95% (noga Ci z pedała hamulca nie zejdzie, choćby nie wiem co)
Ja Ci opowiem tylko wydarzenie z mojego życia.. Kiedyś oglądałem jakiś amerykański film, w którym to jacyś bandyci chcieli upozorować wypadek jakiegoś bogacza.. przecięli mu po prostu przewody hamulcowe.. on wsiadł, rozpędził się i potem.. możemy się domyślać.. jechał, jechał.. nacisnął na hamulce, a tu nic.. i wjechał w drzewa..
Gdy oglądałem ten film myślałem sobie „Przecież mógł ręczny zaciągnąć, czy redukować biegi…” – to takie logiczne… oczywiście, że logiczne..
Ale niecałe 2 miesiące temu miałem podobną sytuację – dojeżdżałem do skrzyżowania, nacisnąłem na pedał hamulca, auto zaczęło hamować i nagle pedał mi zmiękł.. zszedł na sam spód, auto przestało hamować i zaczęło zwalniać… (przewód mi pękł)
I myślisz, że ja wtedy myślałem o czymkolwiek? Oj nie.. jedyne co zdążyłem zrobić, to się wystraszyć, pamiętam, że choć pedał hamulca nic nie dawał, jednak cisnąłem go do podłogi tak mocno, że prawie by mi noga przez podwozie przeszła… pamiętam, że moje ręce miałem cały czas na kierownicy.. mocno zaciśnięte i całą moją uwagę przyciągnęły 2 auta jadące drogą, do której się zbliżałem… (jechałem podporządkowaną)… Nawet sobie nie zdajesz sprawy z tego, co się w takiej chwili dzieje.. musiałbyś to po prostu przeżyć.
Mnie się udało… potem się zatrzymałem.. a gdy już sytuacja się uspokoiła wtedy od razu przeanalizowałem to, co się stało i pomyślałem sobie „kurde, przecież mogłem zrobić to i to”…
Ja nigdy nie ćwiczyłem hamownia bez hamulców, więc starałem sie tylko ominąć auta… emocje wzięły górę.. cała uwaga skupiona na autach, na oszacowaniu ich prędkości i ocenieniu gdzie sie z nimi minę.. a wszystko to trwało może 4-5 sekund.. i to w ogromnym stresie!!!
Oczywiście, jak sobie siedzisz w wygodnym foteliku i przy kawce myślisz, jakbyś mógł zareagować na jakąś sytuację, to możesz pisać wywody.. Ale drogi Krzysztofie, nie licz na myślenie podczas sytuacji awaryjnych.. licz tylko na to, co praktykowałeś, co ćwiczyłeś.. a jeżeli nic nie praktykowałeś, to módl się, aby się żadna sytuacja nie przydarzyła Tobie.
Teoria od praktyki różni się drastycznie…. przykładem jest także zachowanie żołnierzy.. możesz sobie myśleć, co zrobisz podczas ostrzału… ale jak będziesz w takiej sytuacji, gdy będziesz wiedział, ze za chwilę możesz zginąć, to górę bierze strach i proste zachowania…
W sytuacji stresowej żołnierz po prostu naciska na spust i pruje gdzie popadnie, nawet w swoich (takie przypadki już się zdarzały).
Za kierownicą jest tak samo – jeśli czegoś nie przećwiczyłeś, to nigdy się nie dowiesz, co zrobisz.. a dowiesz się dopiero, gdy to zrobisz.. tylko wtedy może być już tylko „a przecież mogłem…”
Polecam zajrzeć tutaj:
http://www.rspw.waw.pl/artykuly_of_4.htm
admin12 mar 2008 #
DamnWamn, masz bardzo dużo racji w tym co piszesz, ale uważam, że to o czym mówi Krzysiek, czyli świadomość tego co się cały czas dzieje wokół auta, jest właściwie podstawą bezpiecznej jazdy.
Faktem jest tylko, że w lusterko i tak trzeba zerknąć w momencie wykonania jakiegoś „konkretniejszego” manewru. Sama świadomość nie wystarczy. Pozwólcie, że posłużę się przykładem:
DamnWamn12 mar 2008 #
Masz rację Adminie
Krzysztof nie myli się mówiąc, że lepiej wiedzieć co się dzieje na drodze. Ja jadąc autem co jakiś czas spoglądam w lusterka, jednak nie robię tego co 20 sekund [Krzysztof ogólnie ma dobre chęci, jednak trzeba wiedzieć, że zbyt częste spoglądanie w lusterka nie poprawi naszego bezpieczeństwa, a może je zmniejszyć (w końcu co chwilę odrywamy wzrok od tego, co się dzieje przed nami)]. Gdy wiem, że będę za 400 metrów skręcał lub chciał wykonać jakiś inny manewr, to wtedy przykładam szczególną uwagę do tego, co się dzieje na drodze (przede mną, za mną, z boku…).
Krzysztof powiedział, że dobrze jest wiedzieć co się dzieje wokół (i to jest racja), ale dał zły przykład z tamtą nagłą sytuacją awaryjną. Gdy się za kimś jedzie, to lepiej skupić się na aucie przed nami, niż co chwila patrzeć co jest za nami – zachowanie bezpiecznej odległości oraz obserwacja auta jadącego przed nami pozwoli w każdym przypadku wyhamować w porę bez potrzeby omijania go (pobocza i tak przeważnie jest za mało, a lewym pasem zawsze może coś jechać).
Artur17 lip 2008 #
a co mam zrobic jak jezdze vanem z zabudowana scianka i nie mam nawet w kabinie lusterka wstecznego :D. Najlepsze rozwiazanie jest gdy pod normalnym bocznym lusterkiem jest drugie okragle w ktorym widac nawet co sie dzieje za zakretem jak sie cofa. A poza tym jak sie szybko jezdzi i nikt nie jest w stanie cie wyprzedzic to nie musisz sie martwic ze znajdzie sie jakis samochod w martwym punkcie – ewentualnie ty mozesz sie znalezc w martwym punkcie innego kierowcy.
A co do kontroli co sie wokol dzieje to bardzo dobry nawyk. Dobry sposob jak nie jestem pewien czy jakis auto jest z boku – przechylam sie w strone kierownicy i zmieniam kat widzenia w lusterku. Jak jest czysto masz pewnosc ze nic tam nie ma i mozesz zmieniac pas ruchu. A jak nie jestes pewien to lepiej sie najpierw upewnij !!!
Pawełspons23 sie 2008 #
Niestety teoria bardzo słabo wiąze sie z praktyką, lecz uważam, że warto wiedzieć co się dzieje do okoła naszego pojazdu.
Jednak jest jedna rzecz, którą możemy dopisać niemalże do każdego punktu związanego z bezpieczeństwem, mianowicie odpowiednie dopasowanie prędkości do własnych umiejętności, sytuacji na drodze, itp. Zapewne duży procent wypadków drogowych dałoby się uniknąć gdyby nie brawura i pośpiech kierowców.
P.s. cieszę się, że jest ktoś kto dzieli się swoją wiedzą z innymi. Co prawda jeszcze nawet nie zacząłem robić prawa jazdy, ale powoli mogę się uczyć na przyszłość
Dziękuję i pozdrawiam- Paweł
Sedans04 wrz 2008 #
Trenowałem wchodzenie w zakręty autem FWD z użyciem ręcznego i o dziwo wszystko wychodziło dobrze nawet za pierwszym razem, ale gdy podczas nawracania o 180 stopni (mniej więcej 60km/h na 3. biegu, zwolniłem do mniej więcej 40km/h, 2. bieg i wahadło, a następnie na chwilę ręczny z przytrzymaną zapadką) pod koła dostał się drobny żwir i auto przestało reagować na moje bodźce moja reakcja była oczywista – sprzęgło i hamulec do dechy. Nic nie dało, auto jechało bokiem. Druga reakcja, redukcja i gaz, a nóż się uda wyjść z poślizgu. Ale znów nic, słyszałem tylko zwiększające się obroty silnika, a ja widziałem już przez boczną szybę zbliżającą się siatkę ogrodzeniową. W akcie desperacji znów hamulec do dechy i ręczny na maxa, ale było za późno – auto jechało (lepszym określeniem będzie: ślizgało się po żwirze na asfalcie, a później już po bagnistej ziemi) bokiem nadal. Stanęło dopiero przy pomocy ogrodzenia. Wszystko trwało góra 3 sekundy, aż dziwie się ile wtedy byłem w stanie zrobić przez tak krótki okres.
Przemyślenia po wszystkim? Przede wszystkim trzeba było sprawdzić nawierzchnie przed taką zabawą, po drugie nawet 40km/h wydaje mi się teraz być za dużą prędkością na coś takiego, a po trzecie mogłem poszukać jeszcze większego placu. To miała być rozrywka w niedzielne popołudnie, ale jak się okazało, była to najdroższa zabawa w moim życiu, bo za chwilę adrenaliny musiałem zapłacić 1000zł – tyle wyniosło lakierowanie niektórych elementów prawej strony auta, głównie tych plastikowych.
Dziś już się z tego śmieje, będzie przynajmniej co wnukom opowiadać.
Arek05 wrz 2008 #
Pozwolę sobie na dodanie komentarzy w punktach.
1. Arykuł przedstawia sytuację z USA (czy Kanady?) i może tam rzeczywiście mają wypadki, których „nie dało się uniknąć”. U nas, z tego co wiem, takiego pojęcia nie ma. W tym wypadku wyprzedzający jest winny i żaden martwy punkt nie jest dla niego usprawiedliwieniem. Obowiążkiem kierowcy jest wiedzieć co jest na drugim pasie i w kogoś innego nie wjechać. A jak wiedzieć, niech się sam martwi – lusterkami może się „wspomagać”.
2. Podana metoda ustawienia lusterek opiera się na założeniu, że po drogach jeżdżą tylko samochody. Jakże często stosowany tok myśleniu i jaka kompletna bzdura. Na podanym rysunku, w sytuacjach 2 i 4 są miejsca, gdzie motocykl będzie niewidoczny. Sytuacja 2 jest szczególnie ciekawa, bo pokazuje, że ta metoda ustawienia lusterek stworzy nam drugi martwy punkt, i to taki, w którym żadne spojrzenie w boczną szybę nie pomoże – chyba że oglądnięcie się do tyłu. A to właśnie motocykl przyspiesza szybko, pojawia się znikąd i najtrudniej go dostrzec. Nie jestem motocyklistą, ale uważam że oni też mają prawo jeździć – ba, nawet takie samo – i nie chcę mieć żadnego na sumieniu. Lusterka ustawiam więc tradycyjnie…
Arek05 wrz 2008 #
Ad. 1 – miało być „skręcający jest winny”, tj. ten, który zmieniał pas ruchu, żeby potem skręcić. Wyprzedzający jest oczywiście niewinny, o ile był trzeźwy i miał światła ;)
Maciek21 wrz 2008 #
Witam!
Znalezlem ta metode u ciebie pare lat temu, jak jeszcze byl stary layout strony :)
Stosuje od tamtej pory. Sprawdza sie doskonale! Pare razy uratowalo lakier, a jezdze po Warszawie.
Pozdrawiam i dziekuje! Zadne plastikowe oszpecajace lustereczka nie daja takiej pewnosci.
A auta nie musze ogladac.
p.s. co to zabudowanych tylow, polenezow truckow itp. oczywiste ze tu sie nie sprawdzi, trzeba bocznymi obejmowac zakres srodka, czyli kawalek swojego auta trzeba niestety widziec.
w/w metoda wykozystuje 3 lusterka, eliminujac niepotrzebne nakladanie sie obrazu, ktore i tak nic nie daje.
(kategoria B od 2003r)
LG26 lis 2008 #
Ja ustawiam lusterka tak, by widzieć milimetr blachy bocznej z tyłu samochodu – pomaga to wielokrotnie podczas parkowania w mieście ( a jeżdżę w 90%+ po mieście właśnie). Wiele razy dzięki lusterkom zdołałem wyjechac/wjechać z/w niemożliwe optycznie miejsce.
Na trasie dobra synchronizacja bocznych lusterek i wstecznego wystarcza. Jedyny problem to motocykle, ale dla nich, moim zdaniem, nie ma sposobu na pozbycie się martwego punktu – zawsze taki będzie.
Bardzo inteligentna uwaga Krzysztofa. W pełni się zgadzam, mało tego, stosuję. Miałem w minionym roku (w ogóle pewnie więcej, ale nie pamiętam tak dokładnie) dwie sytuacje, gdzie otarłem się o kalectwo/śmierć praktycznie – raz wpadając w 2 poślizgi pod rząd na bardzo wąskiej dróżce podczas wyprzedzania (moje zachowanie oceniam dziś jako bardzo ryzykowne i nieodpowiedzialne) uciekając przed "czołówką" – na tych paruset metrach igrałem z losem, adrenalina wychodziła mi gardłem, ale udało mi się logicznie zachować i wyprowadzić samochód – nie jestem zawodowym kierowcą, nie uczono mnie zachowań warunkowych – po prostu zachowałem zimną krew i miałem szczęście.
Druga sytuacja miała miejsce na jednopasmowej drodze na skrzyżowaniu, kiedy auto (ok 120km/h), za którym jechałem (z podobną prędkością) nagle przy hamowaniu wpadło w poślizg – miałem wybór – albo w nie wjechać, albo wjechać na chodnik i ryzykować życie pieszych, albo ominąć pasem o przeciwnym kierunku ruchu. Nie spanikowałem, nie wdusiłem hamulca, wręcz przeciwnie, przydusiłem jeszcze bardziej i na milimetry zmieściłem się miedzy tym autem a chodnikiem (też bardzo ryzykownie).
Na pewno miałem dotąd dużo szczęścia w takich sytuacjach, nie przeczę, ale wszystkie te wypadki (w tym i te dwa) przeżyłem głównie dzięki temu, że nie traciłem czasu, ani ułamka sekundy na analizowanie sytuacji w stylu "gdzie jestem, gdzie są inni uczestnicy ruchu, co robią? itp.) – ja to wiedziałem, miałem i mam zawsze w głowie mapę obecnej sytuacji i skupiam się tylko na ominięciu przeszkody.
Odwracam się przez ramię tylko, kiedy autentycznie nie widzę nic w lusterku i kiedy normalnie wymaga tego sytuacja, ale nie wyobrażam sobie oglądania się przez boczną tylną szybę na trasie czy coś nie jedzie… Uczestniczenie w ruchu to nie tylko obsługa auta i patrzenie do przodu, to świadome planowanie i przewidywanie swoich ruchów oraz zachowań pozostałych kierowców. Jeśli ktoś próbując to czynić zmuszony jest oglądać się przez ramię, to…. to moim zdaniem powinien się przesiąść na fotel pasażera.
Pozdrawiam
Arek26 lis 2008 #
LG:
"Na trasie dobra synchronizacja bocznych lusterek i wstecznego wystarcza. Jedyny problem to motocykle, ale dla nich, moim zdaniem, nie ma sposobu na pozbycie się martwego punktu – zawsze taki będzie."
Czy mamy rozumieć, że motocyklistami na trasie po prostu się nie przejmujesz?
LG26 lis 2008 #
Arek:
Nie, źle mnie zrozumiałeś.
Chodziło mi o to, że po prostu trzeba mieć świadomość ryzyka, że motocyklista zawsze (!) może nas zaskoczyć :)
Arek26 lis 2008 #
A to OK. Tak czy siak, mały obrót głowy jest konieczny (teraz doczytałem że o tym jest wspomniana uwaga Krzysztofa) i żaden sposób ustawiania lusterek tego nie zmieni.
Necro26 gru 2008 #
Ta metoda się sprawdza, ale tylko jeżeli jedziemy prostą drogą.
W sytuacji, gdy do naszej drogi dochodzi inny pas, do tego pod kątem, a my na niego zjeżdżamy, w dodatku z niego pojazdy mogą zjeżdżać na nasz- sytuacja się komplikuje. Wtedy trzeba obrócić głowę, bo samochody jadące tym pasem za nami, a jeszcze nie równolegle do nas mogą być zbyt daleko, żeby je zauważyć w lusterku. Wcale nie muszą być za daleko, żeby nie móc się z nimi zderzyć- sytuacja jak w historyjce- wyrósł spod ziemi? Nie- nie wszystko widać w lusterkach!
Poza tym drogi wielopasmowe często są także w miastach. Ale nie są jedynymi drogami- są też ciasne uliczki. Ustawienie lusterek tak, że widzisz boki swojego auta (oczywiście do pewnego stopnia, nie muszą zajmować połowy lusterka) pozwala nie obetrzeć auta jadąc taką ulicą- także na wprost!
Nie trzeba skręcać głowy przy każdej zmianie pasa- oczywiście, że można i należy stale obserwować drogę za sobą. Nie znaczy to jednak, że lusterka wszystko załatwią. A jak skręcasz głowę siedząc komuś na zderzaku- to rzeczywiście nietrudno o najechanie, ale to objaw debilizmu. Przecież spoglądając w lusterko też lepiej zostawić więcej miejsca przed sobą.
Warto zauważyć, że nie trzeba też jechać za wszelką cenę. Jeżeli nie jesteś pewny, czy masz miejsce- zwolnij, zatrzymaj się i rusz, jak będzie miejsce.
Przy korzystaniu stale z jednego rodzaju dróg proponowane ustawienie może się sprawdzać. Przykładowo na trasie Olkusz-Katowice już się nie sprawdzi.
piotrpb15 lut 2009 #
ja zawsze ustawiam tak lusterka ze widze w bocznych lusterkach cały mój przód i droge ale w 60% widze na lusterku moje auto i myslalem ze to jest dobrze
wojtek31 maj 2009 #
kto Cię uczył jeździć, Lusterka ustawia się właśnie siedząc wygodnie opartym o fotel. W lusterkach powinno być widać bok pojazdu i przestrzeń poza nim. Właśnie ze względu bezpieczeństwa.
do autora