powinna obowiązkowo znaleźć się w sylabusie szkolnym. Dzisiaj znów o mały włos nie rozjechałem na przejściu dla pieszych kobiety. Pani ta chyba wyszła założenia, że przekraczając jezdnię wystarczy spojrzeć w lewo – w prawo już nie trzeba. Podobną sytuację przeżyłem kilka lat temu, gdy pewien człowiek – tym razem opóźniony w rozwoju Pan – postanowił przebiec przez bardzo ruchliwą drogę na czerwonym świetle. Jedynie sprawnie wykonany test łosia ocalił mu życie.

Obie powyższe osoby miały jedną wspólną cechę: były po prostu głupie. A jak powszechnie wiadomo na głupotę nie ma rady. Dziwi mnie jednak to, że wiele osób, które bez wątpienia głupie nie są również nie potrafi w prawidłowy i bezpieczny sposób przechodzić przez jezdnię. Pouczmy się zatem.


Nauka postrzegania

Pierwszą sprawą, z której musi zdać sobie sprawę pieszy jest to iż kierowca, aby przepuścić pieszego musi go najpierw widzieć. W dzisiejszych czasach samochody mają tyle przycisków, gałeczek i wyświetlaczy, że kierowcy często są bardziej zaangażowani w ich obsługą niż w to co dzieje się na drodze. Nie wspominając już nawet o nagminnym pisanie SMS-ów w czasie jazdy.Z tego powodu bardzo istotne jest utrzymywanie kontaktu wzrokowego z kierowcą podczas przechodzenia przez jezdnię. Jeżeli kierowca ma głowę skręconą w prawo, a jedzie prosto to nie ma prawa nas widzieć. Nie warto pchać mu się pod koła.

Inną sprawą jest to, że nawet kierowca gapiący się na nas jak cielę może mieć akurat jakieś zaćmienie umysłu i nas rozjechać. W związku z tym warto przez cały czas obserwować nadjeżdżające pojazdy. Jeżeli kierowca patrzy na nas, ale mimo wszystko nie hamuje, nie ryzykujmy. Przepuśćmy idiotę…

W końcu, bądźmy szczególnie ostrożni podczas złych warunków atmosferycznych ograniczających widoczność takich jak mgła, lub nocne opady deszczu.


Hamowanie

Aby nas przepuścić kierowca musi mieć fizyczną możliwość zatrzymania samochodu. W tym przypadku działa logika i elementarna fizyka. Elementy wydłużające drogę hamowania to:

    opady deszczu i śniegu, przy czym trzeba zwrócić szczególną na tzw. błoto pośniegowe.

    Jest to brudna maź pojawiająca się na zaśnieżonej drodze po przejechaniu piaskarek. Błoto pośniegowe jest bardzo śliskie mimo, że wygląda jakby droga była prawie czarna. Osobiście tak bardzo jak uwielbiam jeździć po śniegu, tak bardzo nienawidzę jeździć po błocie pośniegowym. Właśnie ze względu na brak przyczepności.

    pagórki – piesi zwykle nie wiedzą, że samochód zjeżdżający z górki hamuje zdecydowanie słabiej niż auto jadące po płaskiej drodze. Dodatkowo problem ten potęguje fakt iż kierowcy uwielbiają rozpędzać się zjeżdżając ze wzniesień…

    masa – duże pojazdy hamują gorzej. Niby logiczne, ale dla niektórych wciąż niepojęte.


Wyprzedzanie na przejściu dla pieszych

Jest to prawdopodobnie powód nr 1 większości potrąceń pieszych do jakich dochodzi w jeździe miejskiej. Z wyprzedzaniem na pasach mamy do czynienia gdy jeden kierowca zatrzymuje się, aby przepuścić pieszych, a pojazd znajdujący się na pasie obok z jakiegoś powodu tego nie robi.Piesi zwykle błędnie zakładają, że gdy na wielopasmowej drodze ustępuje im pierwszeństwa jedno auto to automatycznie zrobią to inne pojazdy. Błąd! Przechodząc przez jezdnię cały czas wypatrujmy czy nie grozi nam niebezpieczeństwo na innych pasach jezdni. Dla pewności zawsze wyglądajmy zza stojącego samochodu.


Uderzenia w tył pojazdu

Obserwowanie samochodu, który nas przepuszcza jest ogólnie dobrym nawykiem i powinniśmy kontynuować obserwację aż o momentu, gdy znajdziemy się w bezpiecznym miejscu, np. na chodniku.

Kilka lat temu byłem uczestnikiem dość niemiłego zdarzenia, kiedy to w pojazd przepuszczający mnie na przejściu dla pieszych uderzył inny samochód i popchnął w moją stronę. Jedynie szybki uskok uratował moje nogi przed złamaniem. Gdybym patrzył w tym momencie przed siebie, a nie w swoja lewą stronę nie skończyłoby się jedynie na podniesionym ciśnieniu krwi…


Bezpiecznej drogi!