Poślizgi
Obserwując zimą puste parkingi przy supermarketach można zobaczyć dziesiątki osób ,,ćwiczących jazdę poślizgami”. To dobrze, że młodzież chce się szkolić, gorzej niestety, że robi to źle.
Przeważnie nauka poślizgów sprowadza się do zaciągania w autach przednionapędowych hamulca ręcznego i wyprowadzaniu auta z nadsterowności. Problem w tym, że w autach przednionapędowych (a takimi porusza się większość z nas) bardzo rzadko spotykamy się zimą z nadsterownością. Mówiąc prościej, na zakrętach częściej ucieka nam przód samochodu, aniżeli tył. Jestem zdania, że powinniśmy raczej ćwiczyć co robić, gdy auto nie chce skręcić, aniżeli co robić gdy tylne koła wpadają w poślizg.
Co zatem powinniśmy zrobić gdy auto nie chce skręcać? O tym pisałem już w artykule dotyczącym rodzajów poślizgu. Chciałbym tylko dodać, że zima to pora roku kiedy trzeba myśleć jeszcze przed zakrętem. Niestety, ale w zimowe zakręty powinniśmy wchodzić wolno i przyspieszać dopiero na wyjściu z zakrętu. Zimą nie ma znaczenia jakim autem się poruszamy – jeżeli przesadzimy z prędkością, wchodząc w zakręt samochód po prostu nie skręci!
Osoby poruszające się samochodami 4×4 mogą próbować wrzucać samochód w zakręt, a następnie wyciągać z zakrętu przy pomocy gazu. Jest to jednak technika skomplikowana, niebezpieczna i zarezerwowana prawie wyłącznie dla rajdowców ponieważ wymaga sporo wolnego miejsca na drodze.
Jazda w koleinach
Bezmyślne powtarzanie przez instruktorów i media mantry pt. ,,zimą nie wykonuj gwałtownych ruchów kierownicą” przyniosło skutek w postaci tysięcy kierowców nie potrafiących wyjechać autem z kolein. Poniżej przedstawiam fragment książki S. Zasady Szybkość Bezpieczna, który doskonale opisuje jak się to powinno robić.
Jechałem z kolegą, który chciał mi pokazać jazdę na szynach tramwajowych. Mówię: ,,Co ty chcesz mi pokazać i po co? Przecież wylecisz i spowodujesz wypadek…” Ale kolega powiada: ,,Przecież ja ci tylko pokażę i zaraz skontruję”. Ja na to: ,,Nic nie skontrujesz, nie zdążysz…”
Mój głos rozsądku nie pomógł. Już jedziemy w koleinach szyn zagłębionych w jezdnię około 7 cm. Kolega, chcąc wyjechać z szyn, zaczyna skręcać kierownicą w prawo. Już wykonał pół obrotu kołem kierowniczym, a samochód… ciągle jedzie prosto w szynach. To przednie koła natrafiają na opór ścian zagłębienia. Mój kochany kierowca nie daje za wygraną i konsekwentnie, powoli skręca kierownicę dalej. Naraz przód wyskakuje z kolein. Na wszelki ratunek za późno! Samochód raptownie skręca w prawo – obraca się dookoła własnej osi i lądujemy na poboczu. Na szczęście obyło się bez wypadku.
Dlaczego tak się stało? Skręcając powoli kierownicę w prawo, kolega spowodował ciągły opór na koła przednie, działający łącznie z wykorzystaniem wszystkich luzów i powstającymi naprężeniami materiału. Poza tym skręt kół był nadmierny, a w momencie wyskoczenia z kolein kierowca ciągnął przecież kierownicą w prawo, co pogłębiło skręt kół i w rezultacie samochód zaczął się kręcić.
Jeśli chcemy prawidłowo wyjechać z koleiny, na przykład w lewo, to najpierw musimy doprowadzić koła lekko do oporu do prawej ściany koleiny, żeby z koleiny wyskoczyć w lewo i po wyskoczeniu od razu odbić w prawo.
Chodzi o to, żeby dać kołom w koleinie choćby minimalne miejsce, a nie kręcić kierownicą przy kołach przyciśniętych do tej ściany koleiny, w którą stronę zamierzamy jechać. Niech to będzie chociaż trzycentymetrowe wolne miejsce – to już coś. I ostry atak na ścianę koleiny. I natychmiastowa kontra.
Podałem przykład z szynami tramwajowymi. Ale dotyczy to wszelkiego rodzaju nawierzchni, szczególnie w zimie.
Czytaj dalej: 1 2 »»
33 komentarzy do artykułu “zimowa jazda autem”
Komentuj:
Musisz być zalogowany aby komentować
BMW RULEZ!31 sie 2007 #
ja jezdze bmw i mam naped na tyl. Stara 320 compact I co? to zle ze sobie z chlopakami znajdziemy jakis placyk i pocwiczymy troche boki? nie wszyscy jezdza przedniopedami! bardzo duzo jest teraz starych tylnonapedowcow!!!
Rafał31 sie 2007 #
Autorowi chodziło o przednionapędowców.Czytanie ze zrozumieniem się kłania dresiarzu
Remuster27 lis 2007 #
Ja ćwiczyłem forysiem boki. Widok śniegu który wylatuje z z skręconych do przodu kół jest niezastąpiony:D
Przecież z dwójki można ruszać spokojnie samochodami o dużym stosunku mocy do masy, w którym koła nie radzą sobie z przeniesieniem nadmiaru mocy. Unikamy w tedy „palenia gumy” to może jednak coś w tym jest.Chodź odnosze wrażenie, że i tak wszystko zależy od umiejętności dozowanie gazu.
Artur11 gru 2007 #
Takie ćwiczenia w zimę na pustych placach lekko zaśnieżonych mogą nam się kiedyś przydać nigdy nie wiadomo co nas na drodze spodka. Najlepiej kontrolowane poślizgi ćwiczy się jak jest mało śniegu ponieważ przy większej jego ilości nie ma już takiej frajdy z poślizgów ;)
DWmacius13 gru 2007 #
pomocny temat.
Wojtek11 sty 2008 #
„Jeżeli nasze auto jest wyposażone w system ABS pozostaje nam tylko jedno – wcisnąć hamulec do oporu i trzymać kierownicę skręconą w stronę, w którą chcemy jechać.”
Nie zgadzam się, bo na śliskiej nawierzchni ABS wydłuży drogę hamowania. Należy hamować z czuciem, tak aby ABS się nie włączał lub działał minimalnie. Sprawdzone w praktyce.
Dodatkowo, warto czasem zjechać z utartego szlaku/ kolein na nieubity śnieg pomiędzy koleinami/śladami opon, gdzie po prostu może być mniej ślisko…
Paweł25 sty 2008 #
>> na śliskiej nawierzchni ABS wydłuży drogę hamowania. Należy hamować z
>> czuciem, tak aby ABS się nie włączał lub działał minimalnie. Sprawdzone w praktyce.
Rzeczywiście ABS wydłuży drogę hamowania na lodzie, ale jak już masz ABS w aucie to nic na to nie poradzisz, po prostu nie zahamujesz na tyle lekko żeby ABS się nie włączył.
Jest jeszcze jeden minus Twojej techniki hamowania: otóż zaleca się zawsze maxymalne wciśnięcie pedału (auto z ABS) po to, żeby jak auto zjedzie z lodu i znajdzie się np. na mokrym asfalcie (nawierzchnia zróżnicowana) auto zaczęło mocno hamować podczas gdy Ty będziesz lekko muskał hamulec i nie będziesz wykorzystywał w pełni hamulców!! Weź to pod uwagę.
Wojtek04 lut 2008 #
Wszystko zależy od warunków jakie w danej chwili panują na drodze. I nic nie zastąpi praktyki w tym względzie.
Rada, aby wciskać do oporu jest swego rodzaju ubezpieczeniem producentów aut bo jak tu radzić kierowcom, aby nie hamowali ? ;)
A ślepa wiara w cuda techniki i magiczna skróty (ABS, ASR, itd) jest niebezpieczna.
Damian08 lut 2008 #
Wojtek nie wiem czy próbowałeś tą technike. Na pierwszy żut oka powinna być skuteczna jednak w większości przypadków nie skutkuje. Ja trenuje bardzo dużo i ćwiczę różne techniki 0 tą też próbowałem jednak nie przynosi skutku. Dlaczego? Otóż ABS zapobiega poślizgu kół i działa w następujący sposób: naciskasz hamulec-koła tracą przyczepność ABS zmniejsza siłe hamowania aż do momentu kiedy koła złapią przyczepność następnie znów zwiększa siłe hamowania i tak w kółko aż do zatrzymania pojazdu. Dlatego hamowanie na lekko działającym absie nie robi różnicy zasada działania ABSu jest taka sama jak przy mocnym hamowaniu z tą różnicą że nie dajesz szans na mocniejsze zwolnienie na bardziej przyczepnym podłożu (to co napisał Paweł). Czasami pomaga szybkie szarpanie kierownicą na boki podczas hamowania wtedy oszukujemy ABS który wyłącza się szybciej przez co więcej czasu nasze koła stoją w miejscu, a o to chodzi na śniegu.
Wojtek12 lut 2008 #
Być może źle się wyraziłem. Przez lekko działający ABS można rozumieć to, że działa np tylko przy jednym kole albo dwóch, w każdym razie nie na wszystkich.
Zapewne zależy to od samochodu , rodzaju ABSu (trzy kanałowy czy czterokanałowy) i ilości elektronicznych dodatków…
W każdym razie przy nie naciskaniu pedału do oporu, z całej siły, czułem że ABS działa ale wibracje pedału hamulca nie były duże a auto zwalniało całkiem wydatnie. Na śniegu oczywiście.
Przy wciśnięciu pedału z całej siły wibrował on jak dziki ;) a hamowanie było dużo słabsze ,wręcz znikome.
I cały czas mówimy o hamowaniu na śliskiej nawierzchni.
Paweł14 lut 2008 #
>> hamowanie na lekko działającym absie nie robi różnicy zasada działania
>> ABSu jest taka sama jak przy mocnym hamowaniu z tą różnicą że nie dajesz
>> szans na mocniejsze zwolnienie na bardziej przyczepnym podłożu
Dokładnie tak, trzeba jeszcze pamiętać że czujniki ABS podają sygnał zdaje się kilkaset razy na sekundę – człowiek nie jest w stanie tak szybko reagować na zmieniającą się nawierzchnię a to że zawodowcy potrafią wyhamować wcześniej bez ABS’u niż zwykły kierowca z ABS na nawierzchni śliskiej czy niejednorodnej to efekt lat treningu opanowania auta.
>> Czasami pomaga szybkie szarpanie kierownicą na boki podczas hamowania
>> wtedy oszukujemy ABS który wyłącza się szybciej przez co więcej czasu
>> nasze koła stoją w miejscu, a o to chodzi na śniegu.
Poniekąd (teoretycznie) masz rację z tym śniegiem czyli jak dłużej koła szurają po śniegu (pchają śnieg jak łopata) to tym lepiej bo wzrasta opór i prędkość szybko się zmniejsza, ale niestety w praktyce (tak jak napisałem powyżej) czujniki ABSu działają tak szybko że Twoje bujanie autem (jak to powiedziałeś: „szarpanie kierownicy”) nic nie da pozytywnego a może dać wiele negatywnego, bo właśnie auto będzie myszkowało coraz to odciążąjąc i dociążając poszczególne koła zamiast hamować jednostajnie. Ja osobiście maksymalne hamowanie z ABSem zawsze przeprowadzam na wprost a dopiero w ostatniej chwili w razie potrzeby szykuję się do ominięcia przeszkody lub ucieczki poza drogę. Wykonajcie sobie prosty test: rozpędźcie się na mokrym asfalcie powiedzmy do 70 km/h i zahamujcie ostro na wprost a drugim razem zahamujcie machając kierownicą – na 100% droga hamowania w drugim przypadku będzie dłuższa a i zachowania auta będzie mniej bezpieczne —> poza tym w razie zmiany warunków podłoża (np. w trakcie hamowania zjazd z mokrego asfaltu na suchy) może doprowadzić do czegoś jeszcze gorszego jak np. wyrzucenia auta z drogi czy nawet dachowania !!!!!!
Jest jeszcze jedna ogromna zaleta nowego ABSu – rozdzielanie hamowania pomiędzy koła, hamując bez ABS będąc np. lewymi kołami na asfalcie a prawymi na lodzie wykonacie „pięknego” niekontrolowanego bączka w lewo podczas gdy hamowanie z ABS będzie przebiegać po linii prostej. Wszystko niby pięknie tylko że przez to droga hamowania się wydłuży – dlatego należy (hamując z ABS’em) depnąć po hamulcach na jednorodnej nawierzchni (np. mokrej jezdni a nie jedną stroną auta na asfalcie a drugą na lodzie czy szutrze) a dopiero w końcowej fazie uciekać na pobocze czy inną nawierzchnię.
Generalnie ABS jest świetną sprawą tylko trzeba wiedzieć jak się z nim obchodzić !!! Trening, trening i jeszcze raz trening :-)
Piotr29 lut 2008 #
Jechałem kiedyś po zbitym śniegu na letnich oponach, szukałem miejsca parkingowego, więc jechałem jakieś 10 km/h. Gdy hamowałem tak, żeby ABS się nie włączył, zatrymywałem się na przestrzeni pół długości samochodu, a gdy wcisnąłem hamulec z całą siłą, droga hamowania widocznie się wydłużyła, a samochód wogóle nie skręcał – przednie koła nie nadążały z „łapaniem” przyczepności w momencie, gdy ABS zmniejszał siłę hamowania.
Pozdrawiam.
Damian_Lbn29 lut 2008 #
Dziwne jest to co zauważył Piotr. Być może zbyt mocno skręciłeś kierownice i doprowadzałeś do nazwyklejszej podsterowności, bo nie wydaje mi się żeby ABS uniemożliwiał skręt. Co do Komentarza Piotra:
Piotrze nie mówie o bujaniu tylko o energicznym , szybkim i małym ruchu kierownicą (około 5 cm w dół i 5 cm w góre licząc od zewnętrznej krawędzi kierownicy) takie ruch napewno nie doprowadzą do bujania samochodem oczywiście przy odpowiedniej prędkości. Ruch kierownicy dobieramy do prędkości im szybciej jedziemy tym mniejsze wykonujemy ruchy i odwrotnie. Zawsze jednak bardzo szybko. To na pewno nie spowoduje bujania i nie jest zauważalne z zewnątrz. Mówimy o chamowaniu na sniegu i lodzie nie o mokrym asfalcie, bo tam już ta technika niczego nie daje i tak jak napisałeś może zaszkodzić. Na śniegu jednak warto szarpać kierownicą.
Wojtek03 mar 2008 #
Piotrze, ja mam dokładnie takie same spostrzeżenia.
Piotr03 mar 2008 #
Damianie z Lublina, jak sądze: Owszem, zaistniała podsterowność, ale eliminowało ją hamowanie nie dopuszczające do działania ABSu. I takie hamowanie było ponadto bardziej efektywne.
Wojtek, może też jeździsz Meganką?? ;P
Pozdrawiam, szerokości, i przyczepności – bardziej adekwatne do tematu.
Anonim07 mar 2008 #
Piotrze. Nie zrozumiałem twojego wpisu. Wystąpiła podsterowność ale eliminowało ją hamowanie nie dopuszczające do działania ABSu. Nie rozumię.
Piotr09 mar 2008 #
No jak hamowałem tak, żeby działał ABS, to przód mi wyjeżdżał, a jak tak, by nie dopuścić do jego działania, to nie było podsterowności, a ponadto lepiej hamowałem.
Damian_Lbn18 mar 2008 #
Naprawdę bardzo dziwna sytuacja. Wydaje mi się, że nie zwalniałeś poprzez używanie hamulca tylko przez poślizg przedniej osi czyli podsterowność. Podsterowność była jednak taka, że pomimo poślizgu auto skręcało z odpowiednim kątem do prędkości, a skręcone ślizgające się koła zmniejszały prędkość. Takie jest moje zdanie. No chyba, że hamowałeś lewą nogą wtedy mogło tak się stać z tym, że hamując lewą nogą nie da się załączyć ABSu. Bardzo dziwna sytuacja.
Wojtek30 mar 2008 #
Moim zdaniem nie ma w tym nic dziwnego… Po prostu ABS nie nadaje się do hamowania na bardzo śliskiej nawierzchni. Owszem, pomaga utrzymać kierunek jazdy, owszem, gdy jedna strona samochodu jedzie po śliskim to pozwala zahamować bez poślizgu, owszem, pozwala zachować sterowność podczas ostrego hamowania na suchym asfalcie ale na lodzie lub śliskim śniegu zdecydowanie ogranicza sterowność i zdolność do hamowania. Jest to coś, co trzeba zaobserwować ale jest to faktem. I trzeba się nauczyć to wykorzystywać.
Poza tym, na koło które jednocześnie hamuje i kieruje działają znacznie większe siły i łatwiej może takie koło stracić przyczepność. Dlatego nie należy hamować na zakręcie. Obojętnie czy z ABSem czy nie.
mietwan08 kwi 2008 #
Mam pytanie do fachowców jazdy zimą!
Czy jeżdżąc z łańcuchami ( oczywiście wtedy kiedy są potrzebne), jak należy stosować blokady mostów?
Sprawa wydawała mi się oczywista, ale ostatnio w gronie znajomych pomieszano mi w głowie. Pozdrawiam.
Zonk08 kwi 2008 #
Ja fachowcem nie jestem, ale po mojemu to im trudniejsze warunki tym bardziej należy spiąć napędy aż do całkowitej blokady w najgorszych warunkach takich jak pół metra błota, śniegu czy sypkiego piachu.
Damian_Lbn10 kwi 2008 #
Odpowiedź dla wojtka. Wojtek powiedziałeś co wiedziałeś. Nie wiem czy wogóle zapoznałeś się z tematem.
Michał21 lip 2008 #
Apropo tekstu i ruszania z drugiego biegu. Taki sposob ruszania na sniegu jest polecany, poniewaz (tak mnie uczyli) drugi bieg jest znacznie „lagodniejszy” niz pierwszy dzieki czemu na kola nie bedzie od razu przekazywana tak duza moc jak przy tradycyjnym ruszaniu, a to nie dopuszcza do ubicia sniegu pod kolami i zamienienia go w lod (o czym pisze w artykule).
Piotr21 lip 2008 #
Ale podczas ruszania z drugiego biegu trzeba dodać więcej gazu, i tu pojawia się jeszcze większe ryzyko zerwania przyczepności.
Wojtek14 sie 2008 #
Odpowiedź dla Damiana: chyba nigdy nie hamowałeś samochodem wyposażonym w ABS na lodzie lub śliskim śniegu. Spróbuj parę razy mocno zahamować w takich warunkach a przekonasz się jak to działa.
Mietwan, tak jak Zonk napisał: im trudniejsze warunki tym więcej blokad zapinasz.
Ruszanie z drugiego biegu powoduje, że mniejszy moment obrotowy jest przekazywana na koła napędzane i, teoretycznie, trudniej zerwać przyczepność czyli zakręcić kołami w miejscu. Za to faktycznie trzeba dawać więcej gazu i operować półsprzęgłem co może skończyć się spaleniem sprzęgła. Szczerze mówiąc zawsze ruszałem z jedynki i jakoś nie miałem problemów z ruszeniem. :)
Wino19 sie 2008 #
Powiem tak – kiedyś stanąłem na tak zamarzniętej kałuży, że wrzuciłem jedynkę i wyszedłem popatrzeć jak koła buksują w miejscu. Generalnie ruszając z dwójki mamy większy zakres obrotów do dyspozycji, bo mniejszy jest moment. Jeżeli nawierzchnia jest śliska, to będzie zdecydowanie stawiać mniejszy opór niż np. sucha jezdnia, a zatem potrzeba dużo mniej momentu obrotowego niż w normalnych warunkach – czyli nie grozi nam żadne spalenie sprzęgła ani jakieś inne nieprzyjemności – jak zawsze chodzi nie o to aby gazować na 6000 obrotów ale wyczuć ten moment, w którym sprzęgło łapie i koła zaczynają się toczyć.
Jeżeli chodzi o ABS to przecież w normalnych warunkach zimowych rzadko mamy naprawdę „szklankę” na ulicy – przeważnie jest to rozjeżdżona bryja. A ABS przede wszystkim daje możliwość kierowania autem podczas hamowania – bez niego należy wyrobić sobie nawyk pulsacyjnego wciskania hamulca aby mieć możliwość sterowania samochodem. Na suchej nawierzchni auto bez ABS jest w stanie również zatrzymać się bliżej – ale to są przecież skrajne warunki.
No i oczywiście nie wiem skąd się wzięła opinia, że samochody przednionapędowe są bezpieczniejsze od tylnionapędowych (w rajdówkach WRC faktycznie ma to znaczenie). Jeździłem na obu napędach i spróbujcie przednionapędowcem przygazować na zakręcie – samochód zaczyna jechać prosto i w najlepszym razie lądujemy na krawężniku, podczas gdy przy tylnionapędowym wystarczy zrobić kontrę i trochę zwolnić.
Piotr19 sie 2008 #
A w przednionapędowym wystarczy przychamować lewą nogą albo odjąć gazu – nie lepszego napędu, faktem jest że w sportowych autach stosuje się RWD lub AWD, bo one sprawiają, że auto jest neutralne lub nadsterowne, co jest w pewnych granicach pożądane.
sam23 paź 2008 #
fajny artykul. poniewaz na wiosne kupilem auton z tylnim napedem i zablokowana szpera to az sie boje co bedzie zima. dodam, ze to mocny Jaguar. sa jakies wskazowki aproppos zablokowanej szpery?
Xajmaq04 gru 2008 #
1) Hamowanie z ABS… najlepiej hamować silnikiem na 1 biegu (zwłaszcza podczas zjazdów z górki)
2) Deptanie na maxa hamulca z ABS nie ma sensu, samochód nie zahamuje. delikatnie operować hamulcem, to zapewnia skuteczne hamowanie.
3) Podjazd pod górkę… dla odmiany trzeba się rozpędzić i to mocno…;] po czym jak już znajdziemy się u podnóża górki to pod żadnym pozorem nie można zmieniać siły nacisku na pedał gazu (samochód będzie sukcesywnie zwalniał podjeżdżając do szczytu). Wolny podjazd skończy się tym, że staniemy w połowie i klops…
jasiu31 gru 2008 #
Wracając do tematu ABS. Większość instruktorów bezpiecznej jazdy zaleca wciśnięcie hamulca w podłogę, widziałem nawet filmik gdy pan instruktor demonstrując tą technikę zapierał się z całej siły w fotel usztywnionymi rękami… to na pewno jest bardzo bezpieczne! Problem w tym, że takie rady są kierowane do zupełnie przeciętnych kierowców, którzy o tym co dzieje się z samochodem w czasie jazdy mają bardzo mizerne pojęcie. Lepiej więc wciskać pedał do oporu jeśli nie potrafi się zrobić nic lepszego niż kombinować. Takie hamowanie nie jest jednak optymalne. Jasne, współczesne czujniki potrafią sprawdzać poślizg koła tysiąc razy na sekundę , ale efektem ich działanie jest odpuszczenie hamulca , a tu już nie ma super elektroniki tylko dość powolna mechanika, która ma swoją bezwładność. Wciskając od razu hamulec do podłogi masz pewność ,że ABS zadziała od razu, bo takie gwałtowne wytracenie prędkości musi zerwać przyczepność i przez następne kilka sekund ABS będzie terkotał hamulcami jak szalony i przez sporą część tego czasu twój samochód nie będzie hamował. Pomijając przypadki szczególne (np. sypka nawierzchnia) najskuteczniejsze jest hamowanie na granicy przyczepności, idealnie byłoby aby cały czas utrzymywać się blisko niej, ABS to robi ale z bardzo dużymi oscylacjami. Kierowcy rajdowi potrafią zrobić to lepiej bo nie działają na ślepo tak jak ABS. Jeśli jednak nie masz umiejętności rajdowca a w twoim samochodzie i tak jest już ABS to naucz się go używać jako swój dodatkowy zmysł, który pozwoli Ci odnaleźć tą magiczną granicę przyczepności. Jeśli ABS nie działa, prawdopodobnie hamujesz za słabo, jeśli terkota jak oszalały bez przerwy, znaczy to że wyraźnie granicę przekroczyłeś. Najlepsze co można zrobić to utrzymywać taką sile hamowania aby ABS działał tylko "trochę" (może raz na sekundę , czy rzadziej).
Polecam też filmik , który pokazuje różnice w sposobach hamowania: http://www.youtube.com/watch?v=r3L4Pi5PmV4&feature=related
mroozuu07 sty 2009 #
Z moich doświadczeń z ABS-em wychodzi, że na śliskiej nawierzchni lepiej jest chamować delikatnie na granicy przyczepności, tak by ABS się nie włączył. Jak się włączy to lecimy na łeb, na szyję. Ostatnio trochę śniegu napadało i przy chamowaniu delikatnym czuć było jak samochód staje – przód opadał. Gdy nacisnąłem mocniej pedał hamulca, włączał się ABS i hamowanie szlag trafiał – leciałem jak na lodzie. Dlatego zawsze trzeba jeździć rozsądnie i z wyobraźnią, może czasami uda się uniknąć wypadku… Jasiu dobrze napisał – niech ABS służy jako wskaźnik przyczepności kół. W aucie bez ABS-u powinno się chamować na granicy przyczepności, ale ciężko to wyczuć. W przypadku ABS-u, on robi to za nas :)
mikee26 lut 2009 #
gdzie znajde wiecej tego typu materiałów? na temat jazdy zimą głównie chodzi mi o poruszanie sie w trudnych warunkach po drogach publicznych, „cywilnym” samochodem – przy duzej ilosci snigu, na oblodzonej jezdi, o tym jak hamować, ruszac itd. czyli w zasadzie to co tu pisze w artykule tylko szukam wiecej informacji, bardziej rozbudowanych materiałów.
Pozdrawiam
młody kierowca20 cze 2009 #
Pozwolę sobie zadać pytanie o jedną sytuację drogową, ponieważ nigdy nie byłem dobry z fizyki. Mianowicie jadę w zimie po prostej dobrej równej drodze, nawierzchnia jest w miarę przyczepna. Wjeżdżam przednim prawym kołem na lód a koło traci przyczepność (na wyprostowanych kołach) i wpada w poślizg. I tutaj pytanie. W którą stronę mnie ściągnie. Mi się wydaje że w lewą, ale nie jestem pewien. Np jak wjadę przednim prawym kołem w głęboka kałużę to samochód przyhamowuje i „ściąga” w prawo. W przypadku utraty przyczepności tego koła na lodzie chyba będzie ściągało na lewo, czyli odwrotnie niż w przypadku z kałużą. Ale nie jestem pewien. Jakby ktoś mógł odpowiedzieć na moje pytanie.
PS: Jeżdżę samochodem bez żadnych ABS-ów, EBS-ów, kontroli trakcji, itp. Do tego bardzo krótko. Dzięki za odpowiedzi.