Nie jeżdzę w pasach, bo mam airbag

    Poduszka powietrzna jest urządzeniem, które zostało stworzone, aby współpracować z pasami. W nowoczesnych samochodach w razie wypadku najpierw aktywują się pirotechniczne napinacze pasów bezpieczeństwa, które blokują kierowcę w fotelu, a następnie aktywowany jest airbag.

    Powód jest prosty. W momencie uderzenia auto zatrzymuje się niemal w miejscu, podczas gdy ludzkie ciało leci bezwładnie do przodu. Wystrzelona w tym momencie poduszka napełnia się gazem w kierunku kierowcy. Aby nie odnieść obrażeń, kierowca powinien być jak najbardziej nieruchomy i znajdować się jak najdalej od poduszki powietrznej, w czym właśnie pomagają pasy. W nowych samochodach, jeżeli kierowca nie jest przypięty pasami i dochodzi do zderzenia przy dużej prędkości, poduszki powietrzne po prostu nie są aktywowane w myśl zasady Po pierwsze: nie szkodzić.

 

Nie jeżdzę w pasach, bo jeżdzę po mieście

    Nowoczesne samochody to niebywałe cacka. Jadąc 70 km/h często wydaje nam się, że niemal stoimy w miejscu. Jednakże uderzenie w ścianę z prędkością 70 km/h to przeważnie pewna śmierć nawet będąc w pasach. Bez pasów wystarcza już około 20-30 km/h.

 

Nie jeżdzę w pasach, bo pasy łamią żebra

    To nie pasy łamią żebra, a energia, która musi gdzieś znaleźć ujście. Jeżeli pasy nie złamią nam żeber, to istnieje duża szansa, że nasza głowa złamię się na desce rozdzielczej, a serce przestanie bić w wyniku uderzenia klatką piersiową w kierownicę. Żebra się zrastają i da się bez nich żyć. Bez serca i mózgu niestety już nie. Dowiedz się więcej o urazach w wypadkach.

 

Nie jeżdzę w pasach, bo są niewygodne

    Jazda samochodem powinna być przede wszystkim bezpieczna, a dopiero później wygodna. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że systemy wartości różnią się u różnych ludzi. Szkoda tylko, że osoby mówiące o niewygodzie pasów bezpieczeństwa nie mają problemów z zakładaniem garniturów, pantofli i innych niewygodnych części garderoby gdy tylko zachodzi taka potrzeba.

 

Nie jeżdzę w pasach, bo mój mąż miał wypadek i jechał bez pasów i wypadł w czasie wypadku z samochodu i gdyby nie wypadł to by się spalił żywcem

    Wersji tej opowiastki jest wiele, ale zasadniczo chodzi o to, że ktoś bliski miał wypadek w czasie którego nie był przypięty pasami i udało mu się wyjść z tego wypadku bez szwanku. Głównym problemem logicznym jest tutaj jednak niemożność stwierdzenia co by było gdyby osoba uczestnicząca w wypadku miała zapięte pasy bezpieczeństwa. Może również nic by się jej nie stało?

    Z drugiej strony, faktycznie zdarzają się wypadki, w których lepiej nie mieć zapiętych pasów. Są one jednak statystycznie rzadkie, a co za tym idzie, niezapinanie pasów w ogóle jest nielogiczne. Wypadek w czasie którego niezapięcie pasów bezpieczeństwa ratuje nam życie to jak wygranie 6 w totolotka. A lepiej chyba mieć 90 procent szans na przeżycie, niż 10?


Podsumowanie

Nie jestem zwolennikiem nakazów i zakazów. Uważam, że tak jak każdy powinien mieć prawo skoczyć z dachu, gdy zbrzydnie mu życie, tak samo każdy powinien mieć wybór czy chce jeździć w pasach czy nie.

Nic nie drażni mnie jednak bardziej, niż nieudolne, mające się nijak do rzeczywistości próby tłumaczenia swojego durnego zachowania. Chcesz jeździć bez pasów? Proszę bardzo. Przyjmij jednak do wiadomości, że pasy ratują życie.

Gdyby pasy były nieskuteczne, kierowcy rajdowi i wyścigowi jeździliby bez nich.

Kierowcom, którzy dalej mają zamiar jeździć bez zapinania pasów radzę zapoznać się z artykułem, gdzie dokładnie wyszczególniono kary za jazdę bez zapiętych pasów bezpieczeństwa. Jednocześnie przypominam, że obowiązek zapinania pasów bezpieczeństwa dotyczy również pasażerów siedzących z tyłu pojazdu.

Czytaj dalej: 1 2 »»